Wiadomości
wszystkieRecenzja filmowa: Czarna owca (PLAKAT)
Recenzja również na: mediakrytyk.pl
Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie
Plakat i informacje o filmie w mediakrytyk.pl
Generalnie polskie kino ma się dobrze, o czym świadczą kolejne festiwale w Gdyni i nominacje do Oscarów. Jednak z polskim kinem rozrywkowym już nie jest tak dobrze. Widz, który chce się zwyczajnie zrelaksować i trochę pośmiać, konfrontowany jest z kolejną „zwariowaną”, romantyczną” (czyt. nieoglądalną) komedią i musi obejść się smakiem. Tym bardziej trzeba docenić te nieliczne perełki, które trafiają się od czasu do czasu. „Czarna owca” na pewno taką perełką jest.
Już w swoim pierwszym pełnometrażowym „Juliuszu” reżyser udowodnił, że potrafi ze sobą łączyć różne typy humoru; językowy, sytuacyjny, subtelny i dosadny. Jednocześnie nigdy nie zapomina, że najważniejsza w filmie jest opowiadana historia i jej bohaterowie. Bo gdy to nie działa, to żadna ilość gagów nie jest w stanie tego zrekompensować. Tutaj przyglądamy się rodzinie, która znajdzie się na zakręcie, po tym gdy żona, matka i synowa w jednym oznajmi, że jest lesbijką. Nie jest to jednak jedyna kwestia, z którą się przyjdzie zmierzyć i co do której trzeba będzie podjąć wiele przełomowych decyzji.
Najbardziej w tym filmie podoba mi się to, że wszystko wypada tu absolutnie wiarygodnie. Nawet jeśli dochodzi do absurdalnych sytuacji, jak bieganie po ulicy w szlafroku, jest to tak dobrze podbudowane i umotywowane, że wierzę w to bez zastrzeżeń. Bohaterowie są trójwymiarowi, rozmawiają ze sobą jak normalni ludzie i dają się poznać z każdej, także tej nieprzychylnej strony. Scenarzysta nikogo nie osądza i nie buduje sztucznych podziałów, bo rozumie swoich bohaterów i ich lubi, my również, przede wszystkim dlatego, że daleko im do ideału. Pada tu kilka prawd życiowych, ale bez zadęcia i moralizowania, bo mamy mimo wszystko do czynienia z kinem raczej lekkim, choć niegłupim. I jeszcze ta niesamowita ulga, kiedy aktorzy mają nareszcie co grać! Arkadiusz Jakubik jak zwykle daje koncert aktorski, ale moje serce skradła Magdalena Popławska, której rola najbardziej zapada w pamięć.
To wszystko składa się na soczysty, ciepły, ale i zadziorny komediodramat, przy którym można się dobrze bawić i zwyczajnie zrelaksować.
(Ala Cieślewicz)
Reż. Aleksander Pietrzak
Ocena: 7/10