Wiadomości
wszystkieRecenzja filmowa: Jutro będzie nasze (PLAKAT)
Recenzja również na: mediakrytyk.pl
Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie
Czarno-biały obraz, akcja umiejscowiona tuż po zakończeniu II wojny światowej, a główna bohaterka to ledwie wiążąca koniec z końcem kobieta, regularnie bita przez męża. To brzmi jak zaproszenie do depresji, a nie opis przeboju kinowego, który zdemolował włoski box office. Wydaje się dziwne, że masowa widownia, zwykle celująca w kino lekkie, miłe i przyjemne, nagle tłumnie podążyła na film stylizowany na włoski neorealizm. Po obejrzeniu „Jutro będzie nasze” jednak dobrze rozumiem dlaczego.
Rzadko zdarza się tak soczysty, pomysłowy i odważny debiut reżyserski. Reżyserka i jednocześnie odtwórczyni głównej roli Paola Cortellesi ma spójną wizję, którą krok po kroku realizuje i która składa się na fantastyczny komediodramat. Zaskakuje już sama bohaterka, ewidentna ofiara przemocy domowej, z której jednak nie zrobiono męczennicy. Delia jest zaradną kobietą z przebłyskami błyskotliwego poczucia humoru, w pełni świadomą swojej nieciekawej sytuacji życiowej, z którą na swój sposób stara się sobie radzić. Współczesny widz może nie być w pełni usatysfakcjonowany jej niektórymi wyborami, ale trzeba pamiętać, że w powojennych i patriarchalnych Włoszech niewykształcona żona przy mężu miała ograniczone pole manewru. Dlatego pokazane w filmie jej małe zwycięstwa powinny nas cieszyć.
Film porusza wiele społecznych i rodzinnych problemów tamtych lat, w niektórych przypadkach wciąż aktualnych. Stosuje przy tym lekką narrację, często okraszoną czarnym humorem w niestosownych, wydawałoby się na pierwszy rzut oka, momentach. Jednak nie spłyca i nie bagatelizuje poważnych kwestii, po prostu ucieka od schematów. I robi to tak dobrze, że nie można się oderwać od tej historii. Nawet mąż - przemocowiec, który swoje postępowanie usprawiedliwia tym, że „przeżył obie wojny” nie jest napisany na jedno kopyto. Można go nie lubić za to jak traktuje rodzinę i jednocześnie widzieć w nim złożoną, wielowymiarową postać z własną historią.
Film ma optymistyczny wydźwięk, chociaż na próżno szukać w nim prostych hollywoodzkich rozwiązań i happy endów. Bo przy całej swojej pozytywności „Jutro będzie nasze” nie jest naiwne. Dzięki temu uczucie bycia podniesionym na duchu utrzyma się w widzu na dłużej. Więcej takich filmów proszę!
(Ala Cieślewicz)
Reż. Paola Cortellesi
Ocena: 8/10