Wiadomości
wszystkieRecenzja filmowa: M3GAN
Recenzja również na: mediakrytyk.pl
Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie
Horror to ten gatunek filmowy, z którym mi najmniej po drodze i w konsekwencji mam tam największe zaległości. Listopad natomiast to dobra okazja, żeby coś w tym temacie nadgonić. Padło na „M3GAN”, która dwa lata tamu zebrała dość entuzjastyczne recenzje.
9-letnia Cady traci rodziców w wypadku. Opiekę nad nią przejmuje jej ciocia, która pracuje jako inżynier przy interaktywnych zabawkach. Specjalnie dla przeżywającej traumę siostrzenicy konstruuje prototyp lalki. M3GAN posiada zdolność uczenia się i spontanicznych reakcji. Z biegiem czasu coraz bardziej przywiązuje się do Cady, staje się zaborcza i stopniowo wymyka się spod kontroli swojej twórczyni.
Filmów o nawiedzonych lalkach mamy na pęczki. Ten przyciągnął moją uwagę, bo pozbawiony został elementu nadprzyrodzonego, co mi zwykle przeszkadza w horrorach. Zamiast wrednego demona czy też ducha seryjnego mordercy mamy więc sztuczną inteligencję, która nie daje się kontrolować. Temat jak najbardziej aktualny i filmowo obiecujący. I w tym aspekcie ta produkcja początkowo nawet daje radę; można to potraktować jako ostrzeżenie przed coraz bardziej dominującą AI, przestrogę dla rodziców, którzy pozwalają, by ich dzieci wychowywała telewizja i telefony komórkowe, a nawet jako opowieść o współczesnym Frankensteinie, który nie wie, kiedy przestać. W którymś jednak momencie psychologiczne podchody muszą się skończyć i M3GAN chwyci za przysłowiową maczetę. I wtedy w filmie zaczynają się fabularne schody.
Mój problem z tą produkcją, określaną jako komedio-horror, polega na tym, że nie ma się tu z czego śmiać, ani czego bać. Horrory zwykle idą w stronę groteski lub makabry, ten natomiast nie poszedł nigdzie. Rozumiem, że zdecydowano się na obniżenie kategorii wiekowej, przez co płyny ustrojowe nie miały szans zagościć na zbliżeniach. Szkopuł w tym, że wraz ze sztuczną krwią wyssano z tego filmu fantazję i kreatywność. Tak nudnych scen śmierci dawno nie widziałam. Nie dość, że pokazano je tak, by Broń Boże nikomu nie skoczyło ciśnienie, to jeszcze unurzane są w najbardziej ogranych filmowych kliszach. Bohaterowie zachowują się jak idioci, a my dokładnie jesteśmy w stanie przewidzieć, co za chwilę się wydarzy. Wielka szkoda, bo sama M3GAN wygląda świetnie, odpowiednio realistycznie i „lalkowato”. Szkoda jej dla tak wtórnej fabuły. A sam film, po obiecującym początku, przypomniał mi dobitnie, dlaczego tak rzadko sięgam po horrory.
(Ala Cieślewicz)
Reż. Gerard Johnstone
Ocena: 5/10