Recenzja filmowa: Marsz pingwinów 2: Przygoda na krańcu świata - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Recenzja filmowa: Marsz pingwinów 2: Przygoda na krańcu świata

Film miał swoją światową premierę 5 luty 2017, a do polskich kin wszedł 8 września 2017.

 

 

Zobacz też: mediakrytyk.pl

Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie

Pozornie idealny obiekt żartów. Ptak, które nie lata, tylko drepce jak miniaturowa parodia gejszy i do tego co chwila ląduje na brzuchu. Kto by pomyślał, że jednocześnie potrafi nie jeść przez cztery miesiące, nie oddychać przez dwadzieścia minut i nie straszne są mu dwucyfrowe mrozy. Tego i więcej można się dowiedzieć z uroczego filmu, będącego kontynuacją oscarowego hitu sprzed lat.

Bohaterem jest sędziwy pingwin cesarski, jego partnerka i puchaty synek żarłok. To śledząc losy tej rodziny, widz poznaje zwyczaje i ciężkie warunki życia tych niesamowitych stworzeń. Trzeba cieszyć się ze zdobyczy techniki, które pozwalają nam się zbliżyć do zwierząt bez krzywdzenia i płoszenia ich. Zdjęcia w takich produkcjach zazwyczaj są obłędne i tak jest też w tym przypadku, bez względu na to, czy oglądamy stado pingwinów z lotu ptaka, czy też wykluwającego się z jaja malucha. Nigdy też już nie powiem, że krajobraz Antarktyki jest monotonny. Kamera uchwyciła niuanse nie tylko pingwinów, ale też ich wiecznie zmieniającego się otoczenia. O tym wszystkim opowiada nam w polskiej wersji językowej Piotr Fronczewski, którego zawsze miło się słucha.

Nie jest to zapewne porywające widowisko, do jakiego przyzwyczajony jest regularny kinoman. Ja jednak co jakiś czas aplikuję sobie podobne produkcje dla „zresetowania”. Bo chociaż nigdy nie przyznam, że jest coś takiego jak „za dużo kina”,  to przydaje się jednak od czasu do czasu przystopować nadmiar wrażeń i bodźców, które sączą się z niemal każdej fabuły. Warto też, żeby ten film obejrzały młode, dopiero kształtujące się umysły. Widząc pingwiny w rodzinnych, prawdziwie ludzkich relacjach, tym łatwiej nabiorą szacunku do wszystkich naszych braci mniejszych.

(Ala Cieślewicz)

reż. Luc Jacquet

Ocena: 7/10