Recenzja filmowa: Mindhunter - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Recenzja filmowa: Mindhunter

Recenzja również na: mediakrytyk.pl

Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie

 

Zazwyczaj nie wypowiadam się na temat nieskończonego dzieła. W tym jednak przypadku jestem pewna, że będzie to mój ulubiony serial, chociaż wypuszczono na razie tylko dwa sezony. Już po pierwszym byłam zachwycona, a drugi tylko utwierdził mnie w opinii. Na mało rzeczy w przestrzenie kulturalnej czekam tak niecierpliwie, jak na kolejny sezon „Mindhuntera”.

Wszystko zaczęło się od Johna Douglasa i jego książki „Mindhunter. Tajemnica elitarnej jednostki FBI”, w której opisuje on początki swojej kariery profilera, czyli kogoś, kto sporządza portret psychologiczny mordercy na podstawie śladów pozostawionych na miejscu zbrodni. Dziś jest to niemal tak ważne, jak ślady biologiczne, ale na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, gdy ta specjalizacja dopiero się wykluwała, traktowano to z nieufnością, niczym wróżenie z fusów. Serial pokazuje te początki, gdy odpowiednik Douglasa - Holden Ford, wraz z partnerem jeździ do kolejnych więzień i przeprowadza wywiady z najbardziej bezwzględnymi mordercami Ameryki, takimi jak m.in.: Ed Kemper, Syn Sama, czy Charles Manson. Jednocześnie agenci podróżują po kraju i pomagają lokalnej policji w namierzaniu nieuchwytnych zbrodniarzy.

Realizacyjnie to majstersztyk i pełen profesjonalizm. Idealnie odtworzono realia epoki, a charakteryzacja znanych morderców zwala z nóg dbałością o detale. Jednak co najbardziej mnie tu urzekło, to fakt, że w serialu, który opowiada o największych zbrodniach XX wieku, nie ma ani kropli krwi. Twórcy nie zdecydowali się na rekonstrukcje, wszystkiego dowiadujemy się z relacji i wywiadów. I tylko pozornie może się wydawać, że to mało efektowne. Wiadomo, że nie ma nic potężniejszego niż ludzka wyobraźnia, a ta przy oglądaniu tego serialu pracuje u widzów na najwyższych obrotach. Poza tym, scenariusz bazuje wprawdzie na faktach i rozwiązanych sprawach, ale i tak napięcie można kroić nożem. Jednym z producentów jest hollywoodzki król mrocznych thrillerów David Fincher, więc emocje, suspens i porządna dawka strachu gwarantowane.

Serial dostaje ode mnie maksymalną ocenę, bo nie tylko porusza bardzo interesujący mnie temat, ale też robi to doskonale. Absolutnie nic bym tu nie zmieniła, a jedyne, co mi przeszkadza, to długie przerwy między kolejnymi sezonami. Oczywiście gorąco polecam (do obejrzenia na Netflixie), a tych, których zainteresują tajniki zawodu profilera zachęcam do sięgnięcia po książki: kolejną część „Mindhunter. Podróż w ciemność” Johna E. Douglasa i Marka Olshakera, „Profil mordercy” i „Mordercza układanka” Paula Brittona, a z rodzimego podwórka „Zbrodnia niedoskonała” Katarzyny Bondy i Bogdana Lacha.

(Ala Cieślewicz)

Ocena: 10/10