Wiadomości
wszystkieRecenzja filmowa: Zielona Granica (ZWIASTUN)
Recenzja również na: mediakrytyk.pl
Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie
Zwiastun, plakat i informacje o filmie
Po triumfie w Wenecji film Agnieszki Holland wchodzi na ekrany polskich kin i nie da się nie zauważyć, że odbywa się to w bardzo gorącej atmosferze, która zapewne przełoży się na sukces frekwencyjny. Na moim seansie sala była wypełniona po brzegi.
Twórcy zdecydowali się opowiedzieć o kryzysie na granicy białorusko – polskiej z kilku perspektyw. Zaczynamy od rodziny uchodźców z Syrii, do której w samolocie do Mińska przyłącza się nauczycielka z Afganistanu. Poznajemy ich historię i zderzamy się z bezwzględną rzeczywistością, kiedy po wylądowaniu zostają wywiezieni do lasu i brutalnie przepchnięci na polską stronę. Ta część filmu wypada zdecydowanie najlepiej, bo też najlepiej widać, jak dobry od strony technicznej, jest to film. Zdjęcia kręcone nocą wypadają fenomenalnie. Podobnie jak w przypadku „W ciemności”, gdzie „czuć” było kanały, tak samo tu miejsce akcji wypada bardzo wiarygodnie. Jest zimno i beznadziejnie i bez problemu widzowie mogą wczuć się w sytuację coraz bardziej zmęczonych i zdezorientowanych uchodźców. Każda scena z nimi jest jak cios w splot słoneczny. Niejeden widz wyjdzie z kina ogłuszony, bo film obfituje w wiele drastycznych momentów.
Podobał mi się też sposób w jaki pokazano aktywistów. Nie jest to wbrew pozorom zwarta grupa z sercem na dłoni. Często dochodzi między nimi do różnicy zdań w kwestii sposobu niesienia pomocy. Niejedna osoba w tym towarzystwie po ludzku nas irytuje, nie ma świętych krów. Takiego niejednoznacznego spojrzenia zabrakło mi w przedstawieniu straży granicznej, która wbrew zapewnieniom twórców pokazana została trochę na jedno kopyto. Mamy oczywiście zmagającego się z wątpliwościami Jana, granego bardzo dobrze przez Tomasza Włosoka. Jednak reszta jego kolegów to bezkształtna i złowieszcza masa, która wypada karykaturalnie. Jeżeli po stronie aktywistów mogło znaleźć się miejsce dla kilku indywidualności, to dlaczego tutaj nie?
W miarę rozwoju akcji reżyserka coraz bardziej popada w publicystykę i niestety czasami, jak w scenach z Maciejem Stuhrem i Agatą Kuleszą, wypada to nieco topornie. Ja akurat należę do widzów, którym nie trzeba wszystkiego wyjaśniać i na siłę dopowiadać, a w tym konkretnym filmie obraz naprawdę mówi więcej i dobitniej, niż niejedna deklaracja, którą się nam serwuje. Jednak przy wszystkich swoich mankamentach, nadal jest to fantastycznie zagrany i nakręcony film na ważny i aktualny temat, który siłą swojego oddziaływania bije na głowę wszystko to, co się ostatnio przewinęło przez nasze ekrany.
(Ala Cieślewicz)
Reż. Agnieszka Holland
Ocena: 6/10