UWAGA RECENZJA NR 500: Fabelmanowie (PLAKAT) - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

UWAGA RECENZJA NR 500: Fabelmanowie (PLAKAT)

 

Dzisiaj prezentujemy już pięćsetną recenzję filmową. Pierwsza ukazała się w 2013 roku, a była nią recenzja filmu: „Życie PI”. Wszystkie one są dziełem Ali Cieślewicz, której za tę pracę serdecznie dziękujemy. Zgodnie z założeniami sprzed 10 lat, są to teksty krótkie, ukazujące się raz w tygodniu i najczęściej dotyczą nowości filmowych. Nie przeszkodziła nam nawet pandemia, podczas której Ala opisywała filmy nieco starsze, lub ciekawe seriale. Z informacji od naszych czytelników wiemy, że recenzje te służą również konfrontowaniu własnych spostrzeżeń, po obejrzeniu filmów.

Nasze recenzje zostały też zauważone na stronach ogólnopolskich, wszystkie są zamieszczone na mediakrytyk.pl a doskonale znane kinomanom firmy jak Best Film i Kino Świat, bardzo regularnie przesyłają nam zapowiedzi filmowe, z prośbą o ich zamieszczenie na reporter-24.pl Otrzymujemy też możliwość obejrzenia pokazów przedpremierowych, co również skutkuje kolejnymi recenzjami

Ali Cieślewicz jeszcze raz serdecznie dziękujemy, mamy nadzieję, że równie rytmicznie jak dotychczas będą napływać kolejne recenzje, że nie straci dotychczasowego animuszu, bo że nie przestanie interesować się filmami tego jesteśmy pewni.

Razem z Alą dziękujemy Naszym Czytelnikom za zainteresowanie i wszystkie opinie na temat zamieszczanych tekstów.

Red.



Recenzja również na: mediakrytyk.pl

Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie

Plakat i informacje o filmie

Tak się złożyło, że podobnie jak zeszły rok, tak i 2023 zaczynam w kinie ze Stevenem Spielbergiem. Tamten seans oceniam raczej średnio, bo „West Side Story” nie należy do moich ulubieńców. Jednak najnowsze dzieło tego wielkiego reżysera zrekompensowało mi wiele, bo „Fabelmanowie” to naprawdę udane kino. Po raz kolejny okazuje się, że Spielberg wypada najlepiej opowiadając własne, oryginalne historie. A ten film jest szczególny, bo bazuje na jego własnym życiu.

Śledzimy tu losy dorastającego w latach 50 -tych i 60- tych Sama Fabelmana, który już po pierwszej wizycie w kinie, odkrywa swoją życiową pasję, czyli reżyserię. Odtąd sztuka filmowa będzie mu towarzyszyć zawsze, zarówno w smutnych jak i szczęśliwych momentach życia, pomoże mu konfrontować się z problemami i komunikować z innymi ludźmi. Te momenty filmu, które ukazują małego chłopca, który kręci swoje pierwsze amatorskie filmy z pomocą rodzeństwa i jak te filmy z biegiem czasu stają się coraz bardziej złożone i profesjonalne, są najlepsze. To czysta pasja, której nie jest w stanie pohamować znikomy budżet i sceptycyzm postronnych, określających ją jako zwyczajne hobby. Pomysłowość i determinacja małego Sama nie mają granic i bardzo łatwo rozpoznać w nim przyszłego genialnego reżysera.

Oprócz tego obserwujemy również rodzinę Fabelmanów, gdzie prym wiedzie dość ekscentryczna matka Sama, pianistka. Jego obdarzony ścisłym umysłem, wycofany ojciec pracuje w raczkującej branży komputerowej, a różnica w usposobieniu i temperamentach rodziców doprowadza do nieuniknionych starć. W tych momentach film staje się chwilami zbyt dydaktyczny jak na mój gust, na szczęście przełamuje to humorem. Niektórym zapewne może się to dłużyć, ja jednak zawsze jestem wdzięczna twórcom za brak dramatyzowania, które ma podkręcić tempo. Tu wydarzenia przemijają płynnie, lecz bez zadyszki.

O stronie wizualnej nie ma się co rozpisywać, wiadomo, że wszystko jest na tip-top, w końcu Spielberg od lat współpracuje z tą samą rewelacyjną ekipą, na którą składają się m. in.: Janusz Kamiński i John Williams. Wspaniali są aktorzy, zwłaszcza Michelle Williams i Gabriel LaBelle, dla którego jest to pierwsza tak znacząca rola. A sam film jest ciepłą, choć nieprzesłodzoną i nie pozbawioną goryczy, w sumie prostą historią, która może trafić do serc nie tylko fanów Stevena Spielberga.

(Ala Cieślewicz)

Reż. Steven Spielberg

Ocena: 7/10