Ala Cieślewicz o Oscarach 2018 - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Ala Cieślewicz o Oscarach 2018

Po jubileuszowej, bo 90-tej gali oscarowej mieliśmy prawo spodziewać się czegoś specjalnego, tymczasem było tak jak zawsze, czyli poprawnie, a momentami wręcz monotonnie, jakby wszyscy podpisali klauzulę grzeczności. Nikomu nawet nie przerywano podziękowań, ale ten, kto przemawiał najkrócej dostał skuter wodny. Na szczęście można liczyć na najlepszą aktorkę, czyli Frances McDormand, która pod koniec dodała do pieca i swoją płomienną mową rozbudziła towarzystwo. Poza tym nikt nie wychylał się przed szereg. Odhaczono obowiązkowe żarty z wpadki sprzed roku, kiedy pomylono koperty, a swoje pięć minut miał ruch ”metoo”. Laureaci raczej przewidywalni, z małymi wyjątkami. Wszyscy byli pewni zwycięstwa Gary’ego Oldmana za rolę Winstona Churchilla, natomiast nigdy nie spodziewałabym się zobaczyć koszykarza Kobe Bryanta z Oscarem w dłoni, którego otrzymał za swój wkład w krótkometrażowy film animowany. W polskich domach mógł rozejść się jęk zawodu, kiedy „Twój Vincent” po raz kolejny przegrał z ”Coco”, ja jednak przychylam się do niepopularnej u nas opinii, że wygrał film po prostu lepszy.

Cieszy mnie sukces oscarowych weteranów. Obchodzący w tym roku również 90-te urodziny legendarny reżyser i scenarzysta James Ivory, któremu zawdzięczamy takie dzieła, jak „Okruchy dnia” i „Powrót do Howards End” wreszcie doczekał się pierwszej statuetki za scenariusz do fantastycznych „Tamtych dni, tamtych nocy”. Operator Roger Deakins po czternastu (!!!) nominacjach wrócił do domu z nagrodą za fenomenalne zdjęcia do „Blade Runner 2049”. Oscarami technicznymi podzielili się sprawiedliwie twórcy kontynuacji „Łowcy androidów” oraz „Dunkierki” i słusznie, bo to dwa „najładniejsze” filmy tego sezonu.

A największym wygranym wieczoru jest oczywiście „Kształt wody” z czterema statuetkami, w tym za film i reżyserię. Można tu trochę kręcić nosem, bo choć film jest bardzo dobry, to w całej stawce było parę lepszych, a przede wszystkim odważniejszych filmów. Ten wybór okazał się bezpieczny i zachowawczy, jak cała gala. Ja jednak doskonale pamiętam czasy, gdy wygrywały totalnie bezpłciowe produkcje, jak ”Zakochany Szekspir”, czy „Miasto gniewu”, które teraz nie zdobyłyby pewnie nawet nominacji. Jak by nie było gust członków Akademii się poprawia, więc w przyszłości możemy mieć nadzieję na ciekawsze i odważniejsze decyzje.

(Ala Cieślewicz)