Przystanek Szymanowski - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Przystanek Szymanowski

RGG Trio – polski zespół jazzowy. Obecnie występuje w składzie: Łukasz Ojdana (fortepian), Maciej Garbowski(kontrabas), Krzysztof Gradziu (perkusja). Zespól powstał w 2001 roku

Droga jaką grupa RGG przebyła przez 12 lat istnienia była owocna w świetne nagrania i takież koncerty. Nie należała do krętych i była mało kontrowersyjna. Tak naprawdę zespół przemieszcza się swoją wydeptaną przez te lata ścieżką, nie oglądając się za siebie, nie kręcąc głowami na boki. Są konsekwentni i robią swoje. Zespół trwa jakby był nad wszystkim co w ciągu 12 lat w polskim jazzie ciągle się zmieniało, kotłowało, rodziło nowe i zabijało stare. Jest to wartościowa umiejętność istnienia w czasie, kiedy długotrwałe projekty, stałe zespoły są towarem deficytowym, o czym pisałem nie raz i czego bardzo nam brakuje.


Teraz na drodze pojawiło się rozwidlenie na jakie poprowadził Przemysław Raminiak – pierwsze w ich historii, stawiające znaki zapytania, budzace ciekawość odbiorców. Krzysztof Gradziuk i Maciej Garbowski zaprosili w swoją podróż nowego kompana – Łukasza Ojdanę i już cała trójka jedzie dalej. Pierwszy wspólny przystanek to Szymanowski. Materiał jaki trio zarejestrowało na początku bieżącego roku, album który premierę miał w zeszłym miesiącu.


RGG Trio (fot. nadesłane)


Tak też do naszych rąk trafia estetyczne wydawnictwo. Muzycy w muszkach (choć nie tylko i wyłącznie!) zapraszają nas do poznania muzyki inspirowanej twórczością Karola Szymanowskiego. Kiedy wysłucha się materiału zdajemy sobie sprawę, że bez znaczenia jest fakt, iż w spisie utworów znajdziemy trzy utwory pióra Macieja Garbowskiego, a pozostałych dziesięć jest interpretacją kompozycji Karola Szymanowskiego. Ponieważ cała muzyka wypalona na srebrnej stronie krążka jest jedną wielką inspiracją, interpretacją, a tak serio – pretekstem. Pretekstem by zagrało RGG, by zagrało swoją muzykę. Dźwięki selektywnie dobierane, jakby z dużym zamysłem, rozważne, ale nie przeintelektualizowane. Specyficzna atmosfera płyty pochłania nas i delikatnie prowokuje do zatopienia się w świat muzyki takiej jak ją słyszy trio. Dwójka bardzo doświadczonych, można powiedzieć topowych jazzmanów naszego podwórka Garbowski i Gradziuk gdy spotykają się muzycznie są monolitem. Połączenie ich dojrzałości, zgrania i szerokiej percepcji muzycznej w połączeniu z siłą i świeżością Łukasza Ojdany pozwala RGG trwać dalej, ciągle podnosząc artystyczną poprzeczkę. Dwóch artystów znających się jak łyse konie i nowy pianista w składzie. Kto by to zauważył? Przecież muzycznie Ojdana nie jest żadnym dwódziestolatkiem... Nie można go jednak nazwać czarnym koniem, bo tu nie ma nikogo z przodu. Zasady funkcjonowania zespołu nie zmieniły się znacząco. Nadal słuchając muzyki nie zastanawiamy się kto może być liderem, kto ma więcej miejsca, kto jest bardziej niezbędny i czy ktoś do tego składu nie pasuje. To jest materiał finalny. Nie można go zmieniać, nie można go zagrać lepiej lub gorzej. Specyficzny charakter grubą czcionką zapisanej na kartach współczesnego jazzu formacji budzi w nas konkretne uczucia. Albo nie trafia do naszego gustu, albo pozwalamy się tej sztuce ponieść. W drugim przypadki czekając na kolejne pozycje w dyskografii pozostajemy z nimi na lata, bądź uzupełniamy zaległości sięgając po poprzednie albumy.

Ta układanka personalna składa muzyczne puzzle do kupy. Nie przyczepiamy się do brakujących elementów. Mi w tym gatunku pasuje wszystko co w Szymanowskim podane jest w odpowiednich proporcjach; cisza, niemal intymne granie Garbowskiego (co za postać!), przeplatane  momentami wręcz gorliwym fortepianem Ojdany i umazane równoprawną perkusją Gradziuka. Jeśli patrzę w tą stronę polskiego jazzu, jeśli chcę wejść w tę stylistykę to patrze na RGG, zwyczajnie robią to najlepiej i coraz lepiej – nadal. Może jeden album to trochę mało by oceniać nowego kompana, wydaje mi się jednak, że panowie dobrze dobrali i zwyczajnie, nie oglądając się za siebie, nie kręcąc głowami na boki, pojechali dalej. Nie pozostaje nic innego jak życzyć im szerokiej drogi...

(Roch Siciński)

Tekst pierwotnie ukazał się w czerwcowym (2013r.)  numerze miesięcznika JazzPRESS