Recenzja filmowa: Morderstwo w Orient Expressie - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Recenzja filmowa: Morderstwo w Orient Expressie

Film miał swoją światową premierę  3 listopada 2017, w polskich kinach pojawił się 24 listopada 2017 roku.

Zobacz też: mediakrytyk.pl

Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie

 

Kolejna już ekranizacja klasycznego kryminału Agathy Christie. Wielu zapewne uważa, że niepotrzebna. Wielokrotnie nagradzana wersja z 1974 roku całkiem nieźle się trzyma, a co najważniejsze, otrzymała błogosławieństwo od samej autorki.

Ja jednak uważam, że każde pokolenie zasługuje na swojego Poirota. To zadziwiające, ile osób kompletnie nie kojarzy tej wielokrotnie filmowanej historii. A ci, którzy znają, też nie powinni się nudzić, podziwiając w akcji świetnych aktorów i bogatą scenografię. Przepych luksusowego pociągu bije po oczach. Nic, tylko dać się zamordować. W tej wersji pada na Johnny’ego Deppa, wszyscy są podejrzani, a śledztwo toczy się niespiesznym tempem. Widzowie, którzy przyzwyczaili się, że Sherlock Holmes biega już z komórką po współczesnym Londynie, będą pewnie zawiedzeni. „Morderstwo…” karnie trzyma się kart książki, wychylając się tylko nieznacznie poza znajome i sprawdzone rejony. To mi tak bardzo nie przeszkadza, bo tęsknię do kryminałów w starym stylu, gdzie zbrodni nie wyjaśniano pod mikroskopem, ale za pomocą dedukcji. Mamy więc tu kino raczej oldschoolowe, nawet jeżeli pociąg mknie przez wygenerowane komputerowo krajobrazy.

Dla mnie Herkules Poirot zawsze będzie miał oblicze Davida Sucheta, ale podoba mi się pomysł, jaki na słynnego detektywa miał Kenneth Branagh. Jego Poirot ma wyraźnie więcej luzu i potrafi sam kpić ze swoich dziwactw, których nie brakuje. Do tego zdarza mu się wzruszyć, wściec, a nawet rzucić w pogoń i porządnie przywalić, jeżeli sytuacja tego wymaga. No i te wąsy! Nareszcie genialny detektyw ma gigantyczne wąsy na pół twarzy, zgodne z opisem książkowym Agathy Christie.

Wyszedł trochę podrasowany, jednak klasyczny do bólu kryminał. Taka ramotka opakowana w efekty specjalne. Jako towarzysz do ciepłej herbaty w długi zimowy wieczór sprawdzi się całkiem dobrze.

(Ala Cieślewicz)

Rrżyser: Kenneth Branagh

Ocena: 6/10