Wiadomości
wszystkieRecenzja filmowa: Atomic Blonde
Film miał swoją światową premierę 12 marca 2017 roku, w kinach polskich pojawił się 28 lipca 2017 roku.
Zobacz również: mediakrytyk.pl
Poprzednie recenzje alfabetycznie
MI6 wysyła do Europy swoją najlepszą agentkę, by odzyskała zaginioną listę tajnych współpracowników, (Tak na marginesie, w co drugim filmie szpiegowskim ginie lista tajnych agentów. Zdecydowanie powinni jej lepiej pilnować), a my mamy okazję obejrzeć kino sensacyjne z ambicjami.
Akcja toczy się w Berlinie tuż przed upadkiem muru, wszystkie realia, aż do najmniejszych kiczowatych detali późnych lat osiemdziesiątych, zostały przedstawione wzorowo. Poza tym mamy tu bardzo starannie opracowane sceny walki, nakręcone niemal bez cięć. Jeżeli często denerwuje was w kinie, gdy bohater po półgodzinnej potyczce na noże i bagnety, otrzepuje się i jak gdyby nigdy nic idzie dalej, tu będziecie mile zaskoczeni. Po wszystkich uczestnikach widać wysiłek, dosłownie słaniają się na nogach, a siniaki nie znikają magicznie w kolejnych ujęciach. Te fragmenty, gdzie wyraźnie czuć ból fizyczny bohaterów, są zdecydowanie najlepsze i warte obejrzenia.
W międzyczasie mamy jednak zawiązanie akcji, sceny typowo dialogowe, które wypadają zdecydowanie gorzej. Nie dość, że każdy w Berlinie chce dopaść wspomnianą listę, to jeszcze na boku kręci swoje własne lody. W rezultacie wszystko się bardzo gmatwa, co mniej uważni widzowie, zwłaszcza ci, którzy nastawili się na niewymagającą rozrywkę, mogą stracić wątek. Mnie jeszcze rozczarowała Charlize Theron. Zawsze to fajnie, jeżeli rolę twardziela gra kobieta, w tym przypadku niezbyt jednak różni się ona od swoich męskich poprzedników. Ja rozumiem, że bycie agentem to ciężki kawałek chleba, ale czy naprawdę wszyscy muszą być zawsze maksymalnie zmanierowani i cedzić przez zęby?
Wyszedł film bardzo nierówny, gdzie miejscami skacze ciśnienie, ale częściej wieje nudą. Mało zaskoczeń, dużo znanych chwytów i spora dawka smęcenia. Gdyby nie świetne sceny walk, film zniknąłby w otchłani przeciętności.
(Ala Cieślewicz)
Reżyseria: David Leitch
Ocena: 6/10