Recenzja filmowa: Czas mroku - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Recenzja filmowa: Czas mroku

Film miał swoją światową premierę 1 września 2017 roku, w polskich kinach pojawił się 26 stycznia 2018 roku.

Zobacz też: mediakrytyk.pl

Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie

 

Kolejny pretendent do Oscara zabiera nas na początek II wojny światowej. Sytuacja staje się coraz bardziej dramatyczna, naziści panoszą się w Europie, podbijając kolejne państwa. A oglądamy to wszystko z perspektywy Wielkiej Brytanii, gdzie również wrze. Rząd Neville’a Chamberlaina zawiódł na całej linii w tym jakże ważnym momencie. Opozycja domaga się jego dymisji, a na jego miejsce widzi tylko jednego kandydata: Winstona Churchilla. Nie najmłodszy już polityk nie ma łatwego zadania. Król go nie chce, własna partia go nie chce, a niemal cała armia brytyjska utknęła w Dunkierce.

Nie ma wątpliwości, że ten film ma na celu gloryfikowanie najsłynniejszego w historii brytyjskiego premiera. Chociaż akcja filmu obejmuje zaledwie kilka krytycznych dni w maju 1940 roku, momentami można odnieść wrażenie, że Anglicy sami wygrali tę wojnę, po tym jak Francuzi stchórzyli, a Amerykanie się wypięli. Jednak w kraju, który wydaje takie kurioza jak „1920 Bitwa Warszawska”, czy „Historia Roja” nie powinno się za bardzo rzucać kamieniami, tylko raczej robić notatki, jak kręcić dynamiczne kino historyczne, przystępne dla mas. Bo mimo, że twórcy tu przeginają, zwłaszcza pod koniec, nadal bardzo dobrze się to ogląda. Film oparty na monologu, dialogu i płomiennych przemowach, ma wartkie tempo i niezły montaż. I zwyczajnie wciąga.

Najważniejszy jest tu jednak Gary Oldman, który JEST Churchillem. Winston Churchill to taki Hamlet wśród postaci historycznych i wielu aktorów ostrzy sobie na niego zęby. Wielu też sobie te zęby połamało, skupiając się za bardzo na ekscentryzmie Anglika i gubiąc po drodze jego ludzkie cechy. W interpretacji Oldmana to przede wszystkim człowiek z wątpliwościami, a nie ożywiony manekin z Madame Tissaund z cygarem. Oscar więc jest jak najbardziej spodziewany i zasłużony. Tym bardziej, że dla tego aktora byłaby to również nagroda za całokształt. W stawce oscarowej są oryginalniejsze i bardziej interesujące filmy, ale na ten też warto zwrócić uwagę.

(Ala Cieślewicz)

Reżyseria: Joe Wright

Ocena:7/10