Recenzja filmowa: Everest - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Recenzja filmowa: Everest

Dzisiaj zachęcamy do obejrzenia filmu „Everest”, który na ekranach pojawił się 2 września 2015 roku. W Polsce zadebiutował w tym samym miesiącu, 18 września 2015 roku.

Zobacz również: Poprzednie recenzje filmowe


Film opowiada o jednej z najtragiczniejszych wypraw na najwyższy szczyt świata, która miała miejsce w 1996 roku. Tutaj (dla tych, którzy jak ja w temacie ekspedycji zatrzymali się na etapie Juliusza Verne’a i Alfreda Szklarskiego) małe wyjaśnienie, jak wyglądają współczesne wyprawy. To już nie zajęcie dla zawodowców, każdy z pokaźnym portfelem może się wspinać na wielką górę. Dlatego w okresie, kiedy warunki atmosferyczne są najbardziej odpowiednie, jej podnóże przypomina jarmark, gdzie panuje wielki tłok i często piknikowa atmosfera. Brakuje tylko grilla i sklepu z pamiątkami. Pomimo, że alpiniści- amatorzy różnią się charakterologicznie i fizycznie pod każdym możliwym względem, na pytanie: „Czemu wspinasz się na Everest?”, wszyscy odpowiadają jednakowo: „Bo mogę.”

Oczywiście natura szybko weryfikuje brak pokory. Grupa naszych alpinistów, których zdążyliśmy już poznać i polubić, zdobywa szczyt, jednak jak wiemy, chociażby na przykładzie polskiej wyprawy na Broad Peak, o sukcesie nie mówi się na szczycie, ale dopiero po zejściu do bazy. Tymczasem naszych bohaterów łapie burza śnieżna, ponadto brakuje tlenu w butlach, co automatycznie wiąże się z opadnięciem z sił. Większość filmu to właśnie walka z czasem i własnymi możliwościami. Wszystko pokazane z bliska i bardzo realistycznie.

Przy okazji ostrzegam, bo dystrybutor znowu popłynął, reklamując film jako „spektakularny thriller akcji”. Nic bardziej mylnego. Emocji oczywiście nie brakuje, wysokiej klasy efektów specjalnych też nie (wiadomo, że w kinie najlepsze efekty specjalne to te, które imitują naturę). Jednak jest to przede wszystkim historia o wielkiej tragedii, która wydarzyła się naprawdę, nie spodziewajmy się więc wrażeń na poziomie „Avengersów”. Nie ma mowy o pokonywaniu niemożliwych granic, czy cudownym ocaleniu w ostatniej chwili. Po seansie zamiast dreszczyku emocji, zostaje gula w gardle.

(Ala Cieślewicz)

reż. Baltasar Kormakur