Recenzja filmowa: Fantastyczne zwierzęta: Zbrodnie Grindelwalda - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Recenzja filmowa: Fantastyczne zwierzęta: Zbrodnie Grindelwalda

Film miał swoją światową premierę 14 listopada 2018 roku, w kinach polskich pojawił się 16 listopada 2018 roku.

Zobacz też: mediakrytyk.pl

Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie

Druga część kazała trochę na siebie czekać. Na tyle długo, że łatwo można było pozapominać wydarzenia z jedynki, zwłaszcza, że nie działo się tam nic takiego, co wbiłoby się w pamięć. Mówiąc wprost, było nieco niemrawo i niestety nic się pod tym względem nie zmieniło w kolejnym filmie.

Pierwszym częściom serii generalnie można wybaczyć, że nie obfitują w wiele wydarzeń. Są niejako preludium, poznajemy bohaterów i świat przedstawiony. Jednak w drugim filmie wypadałoby już dodać do pieca. Tym bardziej, że akurat tego świata przedstawionego nie trzeba nikomu objaśniać, bo zdążyliśmy go poznać dogłębnie w ośmiu filmach z Harrym Potterem. Tymczasem ta część nadal więcej obiecuje niż ostatecznie dostarcza. Konia z rzędem temu, kto wymieni tytułowe zbrodnie Grindelwalda. Zamiast tego, co chwila wyskakuje jakaś nowa postać, która dodaje swoje trzy grosze do wciąż krystalizującej się historii, jednak zamiast popychać fabułę do przodu, wprowadza jedynie chaos. Film jest długi, a i tak rozmienia się na drobne. Panuje pomieszanie z poplątaniem. Zamiast nakreślić motywacje i cele bohaterów, w tym głównego szwarccharakteru, przedzieramy się przez jakąś średnio interesującą sagę rodzinną o znikomym znaczeniu dla reszty historii. Niby wiele tu smaczków i mrugnięć do oddanych fanów Harry’ego Pottera, co jest oczywiście miłe, ale przecież zebraliśmy się tutaj przede wszystkim dla nowych rozdań i emocji, a nie na zjazd absolwentów.

Szkoda tym bardziej, że zebrano tu naprawdę doborowe towarzystwo. Jude Law w młodszej wersji Dumbledora to strzał w dziesiątkę, także ucharakteryzowany na demonicznego albinosa Johnny Depp robi wrażenie. Gdzieś tam w tle majaczy obietnica pojedynku między nimi, ale wygląda na to, że trzeba będzie uzbroić się w cierpliwość przez parę kolejnych części, żeby doczekać się choć jednej wspólnej sceny tej dwójki. Aktorzy są, scenografia jest, muzyka też. Brakuje tylko historii, w którą można by się zaangażować.

(Ala Cieślewicz)

reż. David Yates

Ocena: 5/10