Recenzja filmowa: Jeden gniewny człowiek (PLAKAT) - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Recenzja filmowa: Jeden gniewny człowiek (PLAKAT)

Recenzja również na: mediakrytyk.pl

Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie

Plakat i informacje o filmie w mediakrytyk.pl

Oto kino proste, konkretne i skuteczne, którego bardzo brakowało. I to nie tylko przez pandemię. Guy Ritchie po raz kolejny udowadnia, że można na niego liczyć, gdy przyjdzie ochota na solidną rozrywkę.

Akcja dzieje się wśród pracowników firmy konwojowej, odpowiedzialnej za transport i ochronę dużych sum pieniędzy na terenie Los Angeles. Oczywiście stanowi to łakomy kąsek dla nieprzebierających w środkach złodziei. Właśnie zatrudniono nowego konwojenta, tajemniczego H., który wyraźnie trafił tu nie przez przypadek. Szybko okazuje się, że facet ma poważne rachunki do wyrównania. Tymczasem dochodzi do kolejnych napadów na transporty z pieniędzmi.

Zmorą większości współczesnych filmów sensacyjnych jest silenie się na „fajność”. W strategicznych momentach główny bohater musi rzucić ironicznym tekstem, albo mrugnąć do widza, żeby nie wiadomo po co rozładować atmosferę. Jeśli on nie traktuje niczego poważnie, to czemu niby ja jako widz mam się przejmować? Tutaj naszym protagonistą jest Jason Statham, jeden z ostatnich prawdziwych twardzieli o kamiennym obliczu, który wypowiada pięć słów na godzinę, bo więcej nie trzeba. Nie mruga do nas i nie stara się z nami zakumplować, w ogóle nie ma czasu na pierdoły, bo musi wystrzelać mnóstwo przeciwników. Jego motywacja jest jasna, bo napędza go chęć zemsty, a do osiągniecia celu używa zimnej kalkulacji i broni palnej. Żadnych niuansów i psychologii dla ubogich i mamy świetnego bohatera filmu sensacyjnego, któremu można kibicować.

To już połowa sukcesu, a dochodzą jeszcze zręcznie nakręcone i zmontowane strzelaniny, namacalne napięcie do samego końca i satysfakcjonujące rozstrzygnięcia, choć bez upiększania rzeczywistości. Ten film to koronny dowód na to, że czasami kluczem do sukcesu jest zastosowanie prostych środków i w miarę wiarygodnych bohaterów. I nie należy podchodzić do widza jak do tresowanej foki, której co chwila trzeba podrzucać jakiś absurd fabularny, bo inaczej się znudzi i sobie pójdzie. I owszem faceci (i jedna kobieta) są tu nad wyraz wytrzymali, ale też w granicach rozsądku. Okazuje się, że można dobrze bawić się na filmie sensacyjnym, w którym nikt nie łamie praw fizyki.

(Ala Cieślewicz)

Reż. Guy Ritchie

Ocena: 7/10