Recenzja filmowa: Kobieta idzie na wojnę - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Recenzja filmowa: Kobieta idzie na wojnę

Film miał swoją światową premierę  12 maja 2018 roku, w polskich kinach pojawił się  21 czerwca 2019 roku

Zobacz też: mediakrytyk.pl

Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie

Islandzkiego filmu tu jeszcze nie było, więc czas najwyższy. Główną bohaterką jest Halla i jej podwójne życie. Oficjalnie jest niepozorną kierowniczką lokalnego chóru. Jednak po godzinach prowadzi prywatną wojnę z miejscową hutą, zatruwającą środowisko. Regularnie odcina dopływ prądu do zakładu, narażając go na straty, pisze manifesty, a opinii publicznej znana jest pod pseudonimem „Kobieta z gór”.

Obserwowanie tej nierównej walki dostarcza wiele emocji. Z jednej strony helikoptery i drony, a z drugiej samotna kobieta zaopatrzona w łuk i pomysłowość. Motyw pt. „sama przeciw wszystkim” jest w filmie stary jak świat, również kwestie ekologiczne, chociaż bardzo aktualne, również nie są niczym nowym. A jednak ten film przebił się przez granice i trafił do szerszego rozpowszechniania na świecie. Reżyser doszedł do wniosku, że o poważnych rzeczach niekoniecznie trzeba opowiadać poważnym tonem. Styl narracji jest więc lekki. Mało tego, na każdym kroku naszej bohaterce towarzyszy orkiestra, która trochę na zasadzie chóru greckiego „komentuje” jej poczynania. Był to zabieg nieco ryzykowny, bo mógł zaburzyć płynność opowiadania historii i zmniejszyć ciężar przedstawionych w niej problemów. Jednak wprowadzono go tak zręcznie i pomysłowo, że staje się on nieodzownym elementem filmu i dostarcza okazji do śmiechu, bo zawsze udaje się rozładować atmosferę, gdy ta staje się zbyt podniosła.

Nie ma w tym filmie żadnej łopatologii, ani proekologicznego wykładu. Każdy już przecież doskonale wie, na czym stoimy, jeśli chodzi o zmiany klimatyczne. Poczynania Halli są kontrowersyjne i co naturalne wzbudzają sprzeciw, który też w tym filmie wybrzmiewa. Fabuła jest dość przewidywalna, ale to kompletnie nie przeszkadza. Dobrze się ogląda poczynania tak świetnie napisanej i zagranej postaci i to na tle tak egzotycznego dla większości z nas kraju, jakim jest Islandia. Niby znane, a świeże. A przede wszystkim dobre.

(Ala Cieślewicz)

Reż. Benedikt Erlingsson

Ocena: 7/10