Recenzja filmowa: Krzyk VI (PLAKAT) - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Recenzja filmowa: Krzyk VI (PLAKAT)

Recenzja również na: mediakrytyk.pl

Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie

Plakat i informacje o filmie

 

Poprzedni „Krzyk” był zaskakująco udanym zarówno powrotem jak i odświeżeniem serii. Ja za slasherami nie przepadam, ale tej franczyzy się trzymam, bo ciągle udaje się jej zaskakiwać widzów. Ostatnia odsłona nie unika błędów, jednak nadal trzyma poziom. Tym razem akcja z Woodsboro przenosi się do Nowego Yorku razem z bohaterkami poprzedniej części, siostrami Carpenter. Jednak nawet w tak dużym mieście nie pozostaną one długo anonimowe i wkrótce na ich drodze stanie kolejny Ghostface.

Początek jest kapitalny i dowodzi, że ktoś tu się wciąż stara. Od strony realizacyjnej wyszło naprawdę kreatywnie i sprawnie. Każda potyczka z mordercą trzyma w napięciu i w pełni wykorzystuje potencjał danej lokacji. Starzy i nowi bohaterowie są na tyle trójwymiarowi, że zależy nam na ich przetrwaniu, odświeżająco wypadło również przeniesienie historii w nowe miejsce. Oczywiście nie obeszło się bez zgrzytów. Nawet jeśli wziąć po uwagę zasady obowiązujące w tym gatunku, to głupota podejmowanych w strategicznych momentach decyzji, przekracza momentami granice absurdu. Można też tylko pozazdrościć zdolności regeneracyjnych ofiarom nożownika, które po otrzymaniu kilkunastu ran kłutych są nadal zdolne do nadludzkiego wysiłku i wygłaszania sarkastycznych uwag. Ale to trochę jak narzekanie na pocałunki w deszczu w komedii romantycznej. Trzeba się więc pogodzić z faktem, że bohaterowie horrorów mają po kilkadziesiąt  litrów krwi w organizmie i ze sobie tylko znanych powodów nigdy nie dobijają mordercy w tych rzadkich momentach, kiedy udaje się go pozbawić przytomności. Co mi w tym filmie tak naprawdę przeszkadza, to zakończenie, które aż prosi się o „mniej gadania, więcej dźgania”. Nie dość, że zbyt łatwo domyślić się, kto jest mordercą, to jeszcze jego obowiązkowy końcowy monolog wypada dość idiotycznie. Starannie budowane do tego momentu poczucie zagrożenia wyraźnie blednie, po tym jak groteskowy złoczyńca okazuje się żywcem wyjęty z planu „Scooby-Doo”.

Jednak nawet z rozczarowującą końcówką, „Krzyk VI” to kawał porządnej, sprawnie zrealizowanej rozrywki i przykład serii, która wciąż ma na siebie pomysł.

(Ala Cieślewicz)

Reż. Matt Bettinelli-Olpin, Tyler Gillett

Ocena: 6/10