Recenzja filmowa: Książę (PLAKAT) - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Recenzja filmowa: Książę (PLAKAT)

Recenzja również na: mediakrytyk.pl

Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie

Informacje i zwiastun

Kempton Bunton, niepozorny starszy pan, znalazł się w centrum uwagi opinii publicznej, kiedy na początku lat 60-ych ubiegłego wieku stanął przed sądem, oskarżony o kradzież portretu księcia Wellingtona, autorstwa Francisca Goi. Nikomu wcześniej i później nie udało się obrabować National Gallery w Londynie. Okoliczności kradzieży oraz osoba samego złodzieja, a zwłaszcza jego motywacja, były dość nietypowe, o czym możemy się przekonać oglądając film skupiający się na tamtych wydarzeniach.

Od razu podkreślę, że nie jest to typowy „heist movie”, w którym skrupulatnie przedstawiono kolejne etapy dopracowanego planu kradzieży. Wyraźnie czuć, że bardziej od samego skoku, reżysera interesuje Kempton i jego relacja z rodziną, zwłaszcza charakterną żoną. I to jak do tego w ogóle doszło, że dobroduszny emeryt, imający się wielu dorywczych zajęć, który w wolnych chwilach pisał sztuki, nagle znalazł się na ławie oskarżonych.

Film napędzają bohaterowie, a nie kolejne zdarzenia i zwroty akcji, chociaż jeden spory twist na zakończenie czeka. Wielka odpowiedzialność spoczęła na barkach aktorów, ale wyszli z tej próby zwycięsko, co za bardzo nie dziwi, skoro w rolach głównych możemy tu podziwiać laureatów Oscara: Jima Broadbenta i Helen Mirren. Ci dwoje dzielą ekranową chemię w najlepszym wydaniu, wcielając się w małżeństwo z wieloletnim stażem, które zna się na wylot. Ich kłótnie, sprzeczki i przekomarzania dodają energii całemu filmowi, zwłaszcza, że ani na chwilę nie można zwątpić w głębokie uczucie, które ich łączy, a które oczywiście okazują sobie w ten charakterystyczny i zgodny z naszymi wyobrażeniami o powściągliwości Anglików, sposób.

Film się bardzo dobrze ogląda, bo idealnie wyważono jego ton. Z jednej strony jest to prosta ciepła opowieść, która podnosi na duchu i przywraca wiarę w człowieka. Z drugiej strony nie jest przesłodzony, a przedstawione tu wydarzenia i bohaterowie z pewnością nie są wyidealizowane. Oglądamy raczej tą mniej olśniewającą część Wielkiej Brytanii razem z jej mieszkańcami, mającymi trudności materialne, które ich jednak nie załamują. Lubię sobie od czasu do czasu obejrzeć taki skromy, inteligentny „niewiekopomny” film dla samej przyjemności oglądania.

(Ala Cieślewicz)

Reż. Roger Michell

Ocena: 7/10