Recenzja filmowa: Ocean’s 8 - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Recenzja filmowa: Ocean’s 8

Film miał swoją światową premierę 7 czerwca 2018 roku, w polskich kinach pojawił się 22 czerwca 2018 roku

Zobacz też: mediakrytyk.pl

Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie

 

Kontynuacja albo raczej spin off przebojowej złodziejskiej trylogii sprzed ładnych paru lat. To wtedy na jednym planie spotkali się George Clooney, Brad Pitt i Matt Damon i właściwie nie musieli już nic innego robić, żeby ściągnąć tłumy do kin. Oni jednak dokonali zuchwałego napadu na kasyno. Tym razem do „pracy” bierze się Sandra Bullock, czyli Debbie Ocean, planująca kradzież najdroższego na świecie naszyjnika od Cartiera. Oceniając dotychczasowy wynik finansowy tego filmu, szykuje nam się kolejna seria, tym razem w kobiecym wydaniu.

Nie będę się zbytnio zagłębiać w analizę tego dzieła, które nie ma większych ambicji, niż bycie typowym, wakacyjnym produktem relaksacyjnym. Stwierdzę jedynie, że stosuje wszystkie chwyty, jakie widzieliśmy już w męskiej wersji, powiela też niestety jej wady i dokłada trochę swoich własnych. Co mnie irytowało w tamtych filmach i czego nie uniknęli twórcy nowej wersji, jest brak prawdziwego dramatyzmu. Co, jak co, ale filmy o napadach powinny zawierać choć odrobinę dreszczyku i uczucia niepewności, żeby było ciekawiej. Nic z tego; do znudzenia powtarza się nam, z jak fantastycznym planem i ekipą mamy do czynienia. Nic nie może zawieść, wszyscy będą na swoich miejscach i nikomu nie powinie się noga, a nawet, jeśli taka wizja się niemrawo gdzieś pojawia, to wiadomo, że nasze bohaterki mają po szesnaście asów w rękawie.

Jest ich osiem, świetnych i przebojowych babek, którym chciałoby się kibicować, a po drugiej stronie? No właśnie nikogo! Brak silnego szwarccharakteru daje się boleśnie odczuć. George Clooney miał przynajmniej Andy’ego Garcię, któremu przy okazji odbił Julię Roberts. Natomiast Sandra Bullock niby mści się na byłym facecie, przez którego poszła siedzieć, ale że facet jest za głupi, żeby coś podejrzewać, to uciechy z tego żadnej. W ogóle wszystko jest tu jakieś letnie, zachowawcze i bez błysku. Ładny obrazek z ładną obsadą, ale bez życia.

(Ala Cieślewicz

Reż. Gary Ross

Ocena: 5/10