Recenzja filmowa: Sicario 2: Soldado - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Recenzja filmowa: Sicario 2: Soldado

Film miał swoją światową premierę 27 czerwca 2018 roku, w polskich kinach pojawił się 20 lipca 2018 roku

Zobacz też: mediakrytyk.pl

Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie

 

Po trzech latach wracamy na granicę amerykańsko – meksykańską, by zobaczyć jak rząd amerykański próbuje wywołać wojnę między meksykańskimi kartelami. Bandyci, zamiast narkotykami, zajmują się teraz szmuglowaniem ludzi przez granicę, w tym terrorystów, więc trzeba naturalnie ukrócić ten proceder, a wiadomo, że skłóceni wrogowie, to osłabieni wrogowie. Dlatego sfingowano porwanie córki jednego z bossów i zrzucono winę na drugiego. Jednak, jak każdy filmowy plan, ten również się sypie, pojawiają się komplikacje i niewygodni świadkowie.

Nie będę rozwodzić się nad tym, jak ta część blado wypada przy części pierwszej. Moim zdaniem zawsze tak jest ( jestem jedną z tych osób, którzy uważają, że pierwszy „Ojciec Chrzestny” jest mimo wszystko lepszy od drugiego). Zazwyczaj brakuje świeżości oryginału, a obytych z konwencją widzów trudniej czymś zaskoczyć. Mimo że „Sicario 2” posiada wszystkie grzeszki kontynuacji, nadal broni się jako samodzielny film. Przede wszystkim trzyma się swojego oszczędnego w środki stylu. Nie jest na siłę głośno i wybuchowo. Tu się rzuca granatem w ramach starannie wypracowanego wątku, a nie, bo producent sypnął groszem. Fani tanich fajerwerków nie mają tu czego szukać. Jest za to atmosfera, napięcie i dobre tempo, które skutecznie tuszują mielizny scenariuszowe. Najważniejsze jednak, że ponownie na ekranie pojawiają się Benicio del Toro i Josh Brolin. Sama ich obecność gwarantuje już pewien poziom i gratkę dla kinomanów, na szczęście scenariusz daje im poza tym okazje, żeby wykazać się aktorsko. I chociaż obaj grają bezlitosnych i zaprawionych w bojach twardzieli, nie wpadają w stereotypowe pułapki. Tylko szkoda, że tak mało scen mają wspólnych. Przydałaby się jakaś dłuższa konfrontacja w stylu Ala Pacino i Roberta DeNiro w „Gorączce”.

Ten film to zapewne żadna rewelacja, ani kamień milowy gatunku, ale ciekawa i wciągająca produkcja i na pewno antidotum na bezmózgową sieczkę.

(Ala Cieślewicz)

Reż. Stefano Sollima

Ocena: 7/10