Recenzja filmowa: Tamte dni, tamte noce - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Recenzja filmowa: Tamte dni, tamte noce

Film miał swoją światową premierę  22 stycznia 2018 roku, w polskich kinach pojawił się 26 stycznia 2018 roku.

Zobacz też: mediakrytyk.pl

Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie

W tym roku do Oscara dla najlepszego filmu nominowane jest dziewięć produkcji. Dwie z nich mogliśmy już podziwiać na naszych ekranach w zeszłym roku; to wojenna „Dunkierka” i horror „Uciekaj!”. W najbliższym czasie będziemy mieli wysyp reszty kandydatów do tej najważniejszych filmowej nagrody, więc warto się im bliżej przyjrzeć. A zaczynamy od zmysłowych „Tamtych dni, tamtych nocy”, które w sumie otrzymały cztery nominacje.

Akcja filmu toczy się latem 1983 roku na północy Włoch. Do profesora archeologii przyjeżdża Amerykanin Oliver, by pracować nad swoim doktoratem. Między nim a siedemnastoletnim synem profesora, Elio, rodzi się fascynacja, która stopniowo zmienia się w wakacyjny romans. Warunki do tego wydają się być idealne: piękna pogoda, sielskie otoczenie i co najważniejsze: wyrozumiali, postępowi rodzice. Ale niemal każdy wakacyjny romans kiedyś się kończy.

Jak to dobrze, że są filmowcy, którzy potrafią opowiadać znane historie nie wydziwiając, ale i nie powtarzając się. Studenci filmoznawstwa będą niebawem pisać elaboraty o tym filmie, rozkładając każdą scenę na czynniki pierwsze. Ja napiszę po prostu, że jestem od początku do końca zachwycona. Oglądałam film na sali wyprzedanej do ostatniego miejsca i było cicho jak makiem zasiał. Do tego stopnia pochłania ta historia. Zachwycające jest tło, piękne, ale nieprzestylizowane. Do tego wątki poprowadzono z wyczuciem, miejscami subtelnie, ale kiedy trzeba też w dosadny sposób. Jednak najlepsza jest relacja głównych bohaterów. Z jednej strony Oliver, starszy i doświadczony, jednak nie do końca pogodzony ze sobą, z drugiej młodziutki Elio, wszechstronnie utalentowany i pełen wiedzy teoretycznej, który jednak niczego tak naprawdę jeszcze w życiu nie spróbował. Wcielający się w niego Timothee Chalamet dostał nominację dla najlepszego aktora i mimo, że podczas gali będę w tej kategorii kibicować Gary’emu Oldmanowi, to przyznaję, że ten młodziutki aktor już na początku kariery stworzył w pełni świadomą kreację, godną wszystkich pochwał i nagród.

(Ala Cieślewicz)

Reżyseria: Luca Guadagnino

Ocena: 9/10