Recenzja filmowa: Czarownica 2 - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Recenzja filmowa: Czarownica 2

Film miał swoją światową premierę  16 października  2019 roku, w polskich kinach pojawił się 19 października 2019 roku

Zobacz też: mediakrytyk.pl

Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie

 

Pierwsza część przygód diabolicznej Diaboliny zdecydowanie nie rzucała na kolana, ale przynajmniej opowiadała znaną wszystkim baśń z zupełnie nowej perspektywy. Część druga to już klasyczny, czyli niepotrzebny sequel, który nie tylko nie oferuje nic nowego, ale znacznie obniża poziom w stosunku do oryginału. Do braku konsekwencji w opowiadaniu historii doszła bowiem nuda.

Początek nie jest nawet zły, zawiązanie akcji, gdzie naprzeciw siebie stają dwie silne kobiety (i jednocześnie dwie uznane aktorki -Angelina Jolie i Michelle Pfeiffer), obiecuje ciekawy pojedynek zindywidualizowanych postaci. Nic z tego. Gdy tylko ich drogi się rozchodzą, akcja filmu kompletnie siada. Aż do ostatecznej rozgrywki niewiele się dzieje, postacie snują się i głoszą prawdy objawione o powinnościach, a główna bohaterka, która powinna być wulkanem energii, staje się dziwnie niemrawa. Wyraźnie zabrakło pomysłu na postać Diaboliny, scenarzyści wyciągnęli wszystkie asy już w poprzedniej części.

Niekonsekwencja bije po oczach w niemal każdym aspekcie. Z jednej strony Zła Królowa chce unicestwić wszelkie baśniowe stworzenia, nie przebierając w iście nazistowskich środkach, z drugiej strony serwuje nam się infantylny humor w postaci trzech małych wróżek. Rozumiem, że miało to przełamać ponury nastrój całej opowieści, ale spowodowało jedynie straszny zgrzyt i rozpad historii na niedopasowane segmenty. Nikt nie zatroszczył się o motywacje bohaterów, które są niejasne. Montaż pozostawia też wiele do życzenia; jednej postaci potrzeba pół godziny na wspięcie się na mur, inne się niemal teleportują z miejsca na miejsce. I oczywiście wiem, że filmy fantasy rządzą się swoimi prawami, ale sęk w tym, że twórcy nie szanują tych praw, które sami ustalili. W założeniu rozdzierająca, końcowa scena „poświęcenia” jest tak nielogiczna, że wywołała wzruszenie ramion nawet u mojej dziewięcioletniej towarzyszki, która, jakby nie było, stanowi grupę docelową tego filmu.

Niepotrzebny, nakręcony na siłę i kompletnie bez pomysłu film, którego jedyną zaletą jest to, że przy porównaniu docenia się w końcu część pierwszą.

(Ala Cieślewicz)

Reż. Joachim Ronning

Ocena: 5/10