Recenzja filmowa: Trzy tysiące lat tęsknoty (Plakat) - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Recenzja filmowa: Trzy tysiące lat tęsknoty (Plakat)

Recenzja również na: mediakrytyk.pl

Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie

Informacje i plakat

 

Film z kategorii raczej tych dziwacznych, ale i intrygujących, przynajmniej do pewnego momentu. Tak do końca nie wiedziałam, czego się spodziewać, bo reżyser George Miller to postać dość nietuzinkowa. Swego czasu dostarczył nam bezwzględną i unurzaną w krwi post apokaliptyczną wizję w filmach z Mad Maxem, by następnie zrobić zwrot o 180 stopni i nakręcić komedię familijną o perypetiach sympatycznej świnki w mieście.

W swoim najnowszym filmie opowiada historię narratolożki Alithei, która podczas podróży służbowej do Stambułu, kupuje na targu staroci flakon, z którego przez przypadek uwalnia przebywającego w nim od dawna Dżinna. A za to należą się jej oczywiście trzy spełnione życzenia. Alithea podchodzi do sprawy na chłodno i z dystansem, bo z racji wykonywanej pracy wie jak się takie historie mogą potoczyć i że spełnione życzenia nie zawsze przynoszą szczęście. Taka niestandardowa postawa bohaterki bardzo mi się podobała, bo od razu odpowiednio ustawiła relację z Dżinnem, a znana wszystkim historia mogła być opowiedziana na nowo.

Film składa się z dwóch części, które wyglądają, jakby pochodziły z dwóch różnych filmów. Być może taki był zamysł twórców, jednak dla mnie kontrast okazał się zbyt wielki. I tak jak pierwsza część mnie całkowicie pochłonęła, tak bez drugiej spokojnie mogłabym się obejść. Kiedy Dżinn opowiada Alithei swoje kolejne przygody, zanurzamy się w baśniowy, orientalny świat, kipiący kolorami i namiętnościami. Kamera zachowuje się równie nieobliczalnie co bohaterowie, nie wiadomo czego się spodziewać, a każda kolejna opowieść jest bardziej poruszająca od poprzedniej. Okraszone to jest sporą dawką sympatycznego, kontrolowanego kiczu, który jednak nie przykrywa ludzkich dramatów. Uczta dla oka.

Potem niestety następuje powrót do rzeczywistości, a raczej teraźniejszości, w której Dżinn i Alithea muszą ustalić co dalej. I w tym momencie film traci całą swoją energię i finezję. Toporne, przegadane i przeintelektualizowane. I niestety nudne. Parę razy wydaje się, że film się już kończy, a tymczasem dokładają nam jeszcze jedną, niczego niewnoszącą scenę. Aktorzy starają się jak mogą, jednak, tak jak w pierwszej części błyszczą, tak w drugiej zupełnie uchodzi z nich powietrze. Do tego jeszcze doklejony na siłę dziwaczny epilog i groteskowe podjęcie tematu ksenofobii. Wielka szkoda, że po tak fascynującym początku, nastąpił tak nieciekawy finisz.

(Ala Cieślewicz)

Reż. George Miller

Ocena: 6/10