Recenzja filmowa: Tully - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Recenzja filmowa: Tully

Film miał swoją światową premierę 23 stycznia 2018 roku, w polskich kinach pojawił się 11 maja 2018 roku

Zobacz też: mediakrytyk.pl

Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie

Diablo Cody to jedna z tych niewielu scenarzystek znanych z nazwiska, a zrobiło się o niej głośno, gdy ponad dziesięć lat temu zdobyła Oscara za scenariusz do przewrotnej, ale i ciepłej komedii o ciężarnej nastolatce „Juno”. W „Tully”, z tym samym co wtedy reżyserem Jasonem Reitmanem, skupiła się tym razem na ciężarnej czterdziestolatce. I znowu wyszło ciepło i przewrotnie.

Główną bohaterką jest Marlo, matka dwójki, a w miarę rozwoju akcji trójki, dzieci. Aż boli na nią patrzeć, bo kobieta jest przemęczona i ogólnie nie daje sobie rady z nawałem obowiązków, a mąż, jak to często bywa, zdaje się tego nie zauważać. Gdy kolejne dziecko przychodzi na świat, Marlo decyduje się zatrudnić „nocną nianię”, żeby w końcu móc się wyspać. Tytułowa Tully okazuje się być młodą, zgrabną i optymistyczną dziewczyną, czyli wszystkim tym, czym nasza filmowa mama już nie jest. Między kobietami wytwarza się specyficzna relacja o nieprzewidzianych konsekwencjach.

To żaden dramat o „Matce Amerykance”, ani tym bardziej horror o opiekunce, która przejmuje kontrolę nad rodziną (ten motyw jest zresztą w filmie skutecznie obśmiany). To po prostu miły komediodramat z przewagą tego pierwszego. W roli głównej wystąpiła Charlize Theron i jest świetna. Zawsze podziwiam łatwość, z jaką ta dwumetrowa blond seksbomba, która na co dzień reklamuje Diora, przeistacza się w zwyczajną, steraną życiem kobietę. I to bez doklejania sztucznej brody czy innej drastycznej charakteryzacji. Po prostu jest bardzo dobrą aktorką. W filmie dominuje błyskotliwy, zadziorny humor, który sączy się ze świetnie napisanych dialogów. Z każdej świętości można zażartować, jeśli się wie jak. Historia wydaje się zwyczajna, ale przykuwa do ekranu do ostatniej minuty, bo Diablo Cody nie lubi konwencjonalnych zakończeń. Jeżeli komuś podobało się „Juno”, to zachwyci się również tym filmem.

(Ala Cieślewicz)

Reżyser: Jason Reitman

Ocena: 7/10