Recenzja filmowa: Ukryte działania - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Recenzja filmowa: Ukryte działania

Film miał swoją światową premierę 25 grudnia 2016 roku, w kinach polskich pojawił się 24 lutego 2017 roku.

Zobacz również: mediakrytyk.pl

Poprzednie recenzje alfabetycznie

Mamy początek lat 60-tych w Ameryce, a naszymi bohaterkami są trzy kobiety pracujące dla NASA. Łatwo nie mają, bo po pierwsze są kobietami, a po drugie Afroamerykankami. To w zupełności wystarczy, żeby mieć szlaban na jakiekolwiek osiągnięcia zawodowe, zwłaszcza w takiej przesiąkniętej testosteronem instytucji jak NASA. Panie jednak nie składają broni, bo są inteligentne i wykształcone i powoli torują sobie drogę do indywidualnych sukcesów, pomimo nieprzychylnych reakcji i niepodzielnie panującej segregacji rasowej. I jak to z najciekawszymi filmowymi historiami często bywa, ta wydarzyła się naprawdę.

Ten film to typowy produkt hollywoodzki, nakręcony ku pokrzepieniu serc. Możemy się więc spodziewać, że sprawiedliwość zwycięży, porządni bohaterowie zostaną nagrodzeni, a ci mniej porządni zdążą się opamiętać jeszcze przed napisami końcowymi. Intencje wszystkich są przejrzyste jak górski potok, a postacie skrojone według znanych i gotowych szablonów. A jednak nie mam serca krytykować tego filmu, bo zwyczajnie świetnie się go ogląda. Twórcy wiedzą coś, czego nie rozumieją niestety nasi rodzimi filmowcy, kiedy wpychają nam toporne, patriotyczne kino z jasnym przekazem. Bo okazuje się, że wbrew pozorom, nawet najbardziej oczywistą łopatologię można nakręcić z wdziękiem i humorem. Wystarczy tylko zgrabny scenariusz i najlepsi aktorzy, którzy ożywią nawet najbardziej papierowe charaktery. Film jest zrealizowany z werwą i polotem, odpowiednio zrównoważono tu ilość wzruszeń, humoru i napięcia.

Nie dziwię się więc, że film otrzymał w tym roku nominację do Oscara dla najlepszego filmu, chociaż jest prosty i czytelny jak elementarz pierwszoklasisty. Historia chwyta za serce, a za trzema głównymi bohaterkami można wskoczyć w ogień. Zawszę będę wolała filmy, które w stu procentach angażują, od wymyślnych i wyrafinowanych artystycznych metafor, które pozostawiają widza obojętnym.

(Ala Cieślewicz)

Reżyser: Theodore Melfi