Recenzja filmowa: #WSZYSTKOGRA - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Recenzja filmowa: #WSZYSTKOGRA

Zapraszamy do kina na musical produkcji polskiej. Światowa premiera filmu odbyła się 28 kwietnia 2016 roku, a premiera polska 6 maja 2016 roku.

Poprzednie recenzje:

Jestem kinowym wszystkożercą, nie dyskredytuję żadnego gatunku, chociaż przyznaję, że ostatnim razem zachwyciłam się musicalem przy okazji „Chicago”, czyli ponad dekadę temu. Późniejsza „Mamma Mia!” skutecznie ostudziła mój musicalowy zapał. Za mojego życia nie nakręcono chyba nic w tym temacie w Polsce, dlatego kiedy głośno reklamowano: „Pierwszy film z największymi polskimi przebojami”, nie mogłam sobie odpuścić.

Uczucia mam jednak mieszane. Przede wszystkim chętnie obejrzałabym ten film w wersji „saute”, bez wstawek muzycznych. To miła historia o trzech pokoleniach kobiet – babci, mamie i córce, każda z nich pięknie zagrana, ze Stanisławą Celińską na czele. Naturalnie, z przytupem i humorem. I chciałoby się jeszcze zagłębić w te ich pokomplikowane, pełnokrwiste relacje, dowiedzieć więcej o samych bohaterkach, ale nie! Wszyscy na baczność, bo konwencja wymaga, byśmy zaśpiewali. Repertuar nawet fajny, ale dobrany raczej od czapy; przez to: fabuła swoje, a „największe polskie przeboje” swoje. Trochę zgrzyta.

Pomysłu na zaprezentowanie piosenek też jakby zabrakło. Ja nie mówię, że mamy od razu ścigać się z Bollywoodem, czy wspomnianym „Chicago”, ale odrobina inwencji by się przydała. Tutaj najczęściej ktoś idzie i śpiewa prosto do kamery, licząc chyba, że znana piosenka sama się obroni. Robi się z tego ciąg jednakowych teledysków, jeszcze do tego drastycznie poucinanych, żeby upchnąć jak najwięcej. Na komedie chodzimy, żeby się pośmiać, na dramaty, żeby się wzruszyć, a na musicale, żeby doświadczyć obu tych emocji, podniesionych do potęgi trzeciej. We #WszystkoGra wyszło raczej „letnio”. Wątek miłosny mocno kuleje, bo główny męski bohater jest totalnie przezroczysty. Nie mówiąc już o tym, że po półtorej godzinie film się po prostu urywa, po kompletnie oderwanym od reszty pseudo finale.

Wielka szkoda i wielki niedosyt.

(Ala Cieślewicz)