Recenzja filmowa: Naprzód - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Recenzja filmowa: Naprzód

Film miał swoją światową premierę  21 lutego 2020 roku.

Recenzja również na: mediakrytyk.pl

Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie

 

Od razu zaznaczam, że ten film jest tu uprzywilejowany, z racji tego, że to pierwsze, co obejrzałam w kinie po prawie czteromiesięcznej przymusowej wstrzemięźliwości. Oczywiście wiem, że od jakiegoś czasu można już go podziwiać na DVD, ale ja zawsze każdą nową produkcję Pixara oglądam na dużym ekranie, który daje najlepsze możliwości delektowania się takim dziełem. Cóż, jestem starej daty. Nawet najbardziej wypasione kino domowe nie zastąpi mi wizyty w kinie.

Tym razem animacja rozgrywa się wśród baśniowych stworzeń, takich jak elfy, syreny, centaury itp., które jednakże porzuciły uprawianie magii na rzecz zdobyczy cywilizacji. Komu by się chciało machać różdżką, żeby wyczarować światło, kiedy można po prostu pstryknąć włącznikiem? Tak więc ich życie nie różni się zbytnio od naszego. To dotyczy też głównych bohaterów: Jana i Bogdana, braci mieszkających razem z matką. Młodszy z nich w ogóle nie poznał ojca, dlatego z ekscytacją przyjmuje fakt, że przed śmiercią rodzic zostawił im możliwość przywołania go z powrotem na jeden dzień. Do tego jednak potrzeba magii, z którą bracia nie za bardzo sobie radzą. Wszystko to doprowadza do pełnej przygód podróży i niespodziewanych rozstrzygnięć.

I oczywiście to sama podróż okaże się ważniejsza od celu. Bracia dowiedzą się po drodze wiele o sobie. Będą to jak zwykle prawdy uniwersalne, żeby nie powiedzieć banalne, ale z jakiś powodów wciąż trzeba nam widzom o nich przypominać. I Pixar wie jak. Mocną stroną ich animacji są bardzo wyraziści, trójwymiarowi bohaterowie o jasnych motywach, którzy podczas swoich przygód przechodzą wyraźną przemianę. I nieważne jak fantastyczne i nieprawdopodobne okażą się ich przygody, nauki, które z nich płyną są czytelne dla każdego, także dla młodego widza. Bez nachalnej, topornej dydaktyki, z uczuciem i dużą dawką humoru i obowiązkowym wzruszającym zakończeniem. Może tym razem nie polały się łzy tak rzęsiste, jak przy okazji „Coco”, czy „Odlotu”, ale nadal mało kto pozostanie obojętny. Pixar, nawet już będąc częścią Disneya, w dalszym ciągu konkuruje sam ze sobą. Inni pozostają daleko w tyle.

(Ala Cieslewicz)

Reż. Dan Scanlon

Ocena: 8/10