Roch Siciński: Izumi, jeszcze nie - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Roch Siciński: Izumi, jeszcze nie

To było około czterech lat temu, kiedy w sklepie płytowym JazzowyRubicon poznałem Izumi Uchidę. Wtedy pierwszy raz wymieniliśmy kilka słów o muzyce, Izumi w swoim małym notatniku zapisała moje dane kontaktowe i dała mi dwie płyty. Tytułu pierwszej z nich nie pamiętam. Był to na pewno album któregoś z doskonałych artystów z jakimi współpracowała, materiał świeżo wydany, którego wysłuchałem krótko po powrocie ze sklepu. Nie mogę sobie przypomnieć, która to z płyt na mojej półce…Jednak doskonale wiem co było drugim krążkiem.

Wiadomość o śmierci Izumi dotarła do mnie rano,siódmego stycznia. Siedziałem w pracy i chyba jak wszyscy jej znajomi byłem w głębokim szoku, niedowierzałem i dalej nie wierzę. Rozmawiając z nią podczas ostatniej edycji festiwalu Jazztopad myśl o „ostatnim spotkaniu” nie miała najmniejszej szansy przejść mi przez głowę.

Izumi Uchida współpracowała z JazzPRESSem od kilku miesięcy. Przez dekadę mieszkała w Warszawie, a ostatnio stacjonowała w Nowym Jorku. To dzięki niej mieliśmy możliwość porozmawiać z muzykami ze stolicy jazzu. Pod koniec roku ustalaliśmy kolejną postać do przepytania i mimo że na ostatniego maila nie odpisałem (głupi, odstawiłem go „na później”) to kiedyś się do tego zbiorę i odpowiem. Ciężko mi opisywać działalność Izumi Uchidy – menedżerki i promotorki jazzu – jednak uwierzcie, że gdyby nie ona – wielu wspaniałych artystów nie zagrałoby w naszym kraju i wiele płyt nie trafiłoby na rynek fonograficzny. Niby z siedzenia pasażera, niepozornie i bez hałasu potrafiła być katalizatorem wyśmienitych muzycznych zjawisk. Ostatnią sesją nagraniową, która nie powstałaby bez jej wkładu, była rejestracja krążka kwartetu Samuela Blasera z gościnnym udziałem Raviego Coltrane’a, dokonana zaledwie kilka dni przed nagłą śmiercią. Album będzie jej dedykowany, a wyda go polska oficyna For Tune. Jednak to, co chyba trwalszenawet od muzyki, to wspomnienie nieznikającego uśmiechu z twarzy czarującej Japonki. Dobra energia i niespożyte siły, których już niestety zobaczyć nam nie będzie dane, to coś co charakteryzowało każde jej działanie.

Kiedy siódmego stycznia wróciłem z pracy do mieszkania, przerzuciłem wszystkie płyty w poszukiwaniu drugiego krążka, który trafił w moje ręce podczas pierwszego spotkania z Izumi Uchidą. Pamiętałem, że była to koperta z wypaloną na zwykłej płycie muzyką. Na kopercie dwie informacje:adresat – „RadioJazz”, a że materiał był jeszcze grubo przed premierą, to poniżej adnotacja dopisana i podkreślona na koniec rozmowy – „notyet”. Płyta bez przesłuchania, od razuzaginęła wśród oficjalnie wydanych nagrań, aż do dnia w którym usłyszałem o zdecydowanie zbyt szybkiej śmierci Izumi. Odkopałem i przesłuchałem. Chciałbym powiedzieć Izumi:not yet! gdyby tylko miało to jakieś znaczenie.
Roch Siciński




Redaktor Naczelny JazzPRESS, Roch Siciński zaprasza do lektury kolejnego numeru Magazynu.



Pobierz magazyn JazzPRESS

 

Proponujemy też wysłuchanie rozmowy z Rochem Sicińskim w TOK FM