Wiadomości
wszystkieRoch Siciński zaprasza do lektury najnowszego JazzPRESS
Redaktor naczelny JazzPRESS zaprasza do lektury najnowszego numeru tego Magazynu
Czy ja zawsze muszę pisać ten tekst w ostatnim możliwym momencie? Na szczęście nie jestem osamotniony w odkładaniu obowiązków na „chwilę po terminie”… Taka na przykład Kancelaria Prezydenta nie lubi działać z wielkim wyprzedzeniem. Gdzieś w mediach między koncertami, płytami, a pracą usłyszałem o pomyśle sprowadzenia do Polski kultowej formacji The Rolling Stones. Kancelaria poważnie zaczęła zastanawiać się nad organizacją tego wydarzenia planowanego już za… dwa miesiące!
Będziemy wtedy świętować 25. rocznicę wyborów 4 czerwca. Nikt nie potwierdził ostatecznego zabukowania artystów (nic dziwnego skoro 4. czerwca panowie grają w Izraelu, a bilety od dawna są w sprzedaży… jeśli jeszcze jakieś są) mnie jednak nurtuje inna kwestia. Kto tak późno kreśli plany wydania tak grubej kasy? Przecież ci „doświadczeni” muzycy nie siedzą bezczynnie czekając na ofertę koncertu. Stonesi grają bardzo dużo, jak na ich wiek to może i za dużo. Akurat kilka dni temu odwołali trasę po Azji i Australii z powszechnie znanego powodu, ale w normalnych warunkach grają po prostu ile wlezie.
Oczywiście słyszeliście pewnie o oburzeniu, jakie powstało w związku z zapowiedziami w pewnej części środowiska muzycznego i liście adresowanym do Prezydenta, a nadanym przez Zarząd Związku Zawodowego Muzyków. Tego wątku rozwijać nie będę, bo jest bardziej zawiły niż się wydaje.
Po prostu ja biedny nigdy Stonesów na żywo nie miałem okazji posłuchać i jeśli nadarzyłaby się taka okazja to z chęcią bym z niej skorzystał. Jeden koncert pochłonąć może więcej środków niż większość polskich festiwali jazzowych, zdaję sobie z tego sprawę i wcale mnie to nie cieszy. Nawet jeśli termin byłby wolny to finanse publiczne są ograniczone. Prezydentowi nie uda się wysupłać kilku milionów euro, potrzebuje do tego sponsorów. I znów w mojej głowie zapaliła się lampka – a jakby tak za plecami Charliego Wattsa wyświetlić charakterystyczne dla zespołu usta z wyciągniętym językiem oraz logo Biedronki (przepraszam za lokowanie produktu, ale przecież nie uwierzycie, że mi za to płacą…). Niestety Prezydent brał pod uwagę tylko polskie firmy. Nic to.
W takim razie moja wyobraźnia poszła dalej. Skoro będziemy cieszyć się z wolności (bo tego symbolem są wybory z 1989 roku) i chcemy dużym wydarzeniem przypomnieć światu, że koniec tzw. komunizmu rozpoczął się u nas, a nie u zachodnich sąsiadów, to zorganizujmy koncert Wolności. Prosta linia od nazwy wydarzenia do muzyki free. Co Wy na to? Stadion Narodowy, światła, efekty pirotechniczne, a na scenie Trela, A. Majewski, Trzaska, Lebik, Wójciński… Sam się uśmiałem.
Miłej lektury!
Aby pobrać bezpłatny miesięcznik JazzPRESS w formacie PDF kliknij TUTAJ.