Wiadomości
wszystkieUWAGA OSCAR! Recenzja filmowa: Faworyta
Zobacz też: mediakrytyk.pl
Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie
Gdybym mogła przyznawać swoje prywatne Oscary, najszczodrzej nagrodziłabym tą produkcję, zwłaszcza w kategorii: „Najlepszy Film”. Uwielbiam sytuację, w której idę do kina na historyczną biografię, a dostaję cudowne jajko z niespodzianką, z którego co rusz wyciągam: dramat, thriller, romans i komedię. I nie dość, że wszystkie gatunki idealnie ze sobą współgrają, to jeszcze nakręcone jest to po mistrzowsku i fantastycznie zagrane. Takiej „klęski urodzaju” w jednym filmie dawno nie spotkałam.
To historia nieco już zapomnianej i chorowitej królowej Anny Stuart. Choć była pierwszą monarchinią Wielkiej Brytanii, to w jej biografii przede wszystkim podkreśla się fakt, że była też matką osiemnaściorga dzieci, z których żadne nie dożyło wieku dorosłego. Miało to naturalnie wielki wpływ na jej życie, co można również zobaczyć w filmie. Bo nie o wielką historię i zmiany dziejowe tu chodzi. Gdzieś tam w tle, co prawda toczy się wojna z Francją, ale służy ona jedynie za pretekst do przetasowań na dworze i eskalacji osobistych niesnasek. Prawie nie wychodzimy z pełnych przepychu komat, w których wiecznie niedomagająca królowa jest niejako zakładniczką. O jej względy i tytuł pierwszej faworyty walczą, stosując nieczyste zagrywki, dwie kobiety: Lady Sarah Churchill i jej uboga krewna Abigail. Intryga goni intrygę, panie nie przebierają w środkach, by pognębić przeciwniczkę i jednocześnie zaspokoić zachcianki humorzastej królowej. Film ma specyficzny styl, bo pomimo kostiumu jest na wskroś współczesny, co słychać zwłaszcza w błyskotliwych dialogach. Niektórym widzom pewnie trudno będzie się początkowo do tego przyzwyczaić, ale naprawdę warto, bo tu nawet kamera ma osobowość i pokazuje niektóre ujęcia w osobliwy i nowatorski sposób.
Przy tylu środkach artystycznych nie można jednak mówić o przerosicie formy nad treścią. W tym bowiem przypadku forma i treść są idealnie wyważone i pozwalają delektować się wciągającą historią. Ten obraz to filmowa kopalnia diamentów, więc niejednokrotnie będę do niego wracać, za każdym razem skupiając się na innym aspekcie.
(Ala Cieślewicz)
Reż. Yorgos Lanthimos
Ocena: 9/10