Ala Cieślewicz o tegorocznych Oscarach - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Ala Cieślewicz o tegorocznych Oscarach

Oscary 2016

Tegoroczna Gala przebiegała pod znakiem skandalu, jako że wśród nominowanych nie było Afroamerykanów. Kapitalnie wykorzystał to prowadzący Chris Rock (czarnoskóry komik), który cały wieczór wygłaszał niepoprawne żarty o poprawności politycznej i dzięki temu wyraźnie rozluźnił atmosferę.

Taka uroczystość zwykle się dłuży w momencie, kiedy laureaci zaczynają dziękować. W tym roku przy ogłoszeniu zwycięzcy, na ekranie można było od razu przeczytać wcześniej przygotowaną listę osób, którym dany laureat chciał podziękować. W ten sposób, gdy nagrodzony docierał na scenę, nie musiał sobie już przypominać nazwiska sąsiadki z dzieciństwa, która jako pierwsza zobaczyła w nim montażystę.

Zwycięzców jest kilku. Pod względem ilościowym to "Mad Max" z sześcioma technicznymi Oscarami, które zawsze ładnie prezentują się w puli, ale pojedynczo raczej wrażenia nie robią. No bo tak szczerze, ilu z nas siedząc w kinie podczas filmu wzdycha: "Jaki piękny montaż dźwięku!" Te najważniejsze statuetki podzieliły między sobą dwie produkcje: "Spotlight" z Oscarem dla najlepszego filmu i scenariusza oryginalnego i "Zjawa" z najlepszymi zdjęciami, reżyserią i główną rolą męską. Wreszcie doceniono Leonarda Dicaprio. Przy sześciu nominacjach i niezliczonych żartach na swój temat ( jest nawet gra internetowa, w której "boski Leo", aby dotrzeć do nagrody musi przejść tor przeszkód na czerwonym dywanie), należał mu się nie tyle Oscar, co pokojowy Nobel. Nic dziwnego, że dostał owacje na stojąco, a najmocniej klaskali jego pokonani konkurenci.

Za drugoplanowe kreacje aktorskie nagrodzeni zostali: wyciszony Mark Rylance w "Moście szpiegów" oraz piękna dziewczyna z pięknym imieniem Alicia Vikander za "Dziewczynę z portretu".

Mnie osobiście najbardziej ucieszył Oscar dla Brie Larson, najlepszej aktorki pierwszoplanowej w filmie "Pokój" ( następna recenzja będzie o tym), za którą najmocniej trzymałam kciuki. Natomiast największe rozczarowanie to nagroda dla kuriozalnej piosenki z ostatniego Bonda "Writing's on the wall", zaśpiewanej przez Sama Smitha falsetem, zahaczającym o ultradźwięki, tak że momentami rozumieją ją tylko psy myśliwskie.

Generalnie jednak jestem zadowolona z werdyktu Akademii. Oby za rok było równie ciekawie.

(Ala Cieślewicz)