Julia Grzona - "Autorytet". Opowiadanie - część pierwsza - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Julia Grzona - "Autorytet". Opowiadanie - część pierwsza

Z prawdziwą przyjemnością publikujemy dzisiaj pierwszą część opowiadania, którego autorką jest Julia Grzona, uczennica Liceum Ogólnokształcącego w Tucholi. Tym opowiadaniem Julia wygrała powiatowy konkurs o autorytetach w życiu młodego człowieka.


 

„Autorytet”

„Wczoraj wieczorem na Seath Street grupa niebezpiecznych terrorystów działająca pod przykrywką „Human Word” powtórnie zaatakowała tym razem za cel obierając główną siedzibę New Yrres Time. Przestępcy podłożyli dwie bomby pod północną część budynku i zdetonowali je niszcząc tym samym jedną z większych serwerowni firmy. Policja stara się ustalić tożsamość sprawców. Właściciel gazety- Bill Globe- tak pisze o tym zdarzeniu na tweeterze- „[…] Ludzie, którzy ślepo podążają za starymi ideami zapominają o współczesnych wartościach, które czynią z nas społeczeństwo cywilizowane. Nasze państwo przeżywa kryzys właśnie przez takie osoby, które nie potrafią szanować prawa ani ludzi go tworzących[…]” Dziś wieczorem w szarym domu odbędzie się narada zwołana przez prezydenta w sprawie dalszego poczynania z coraz to częstszymi atakami terrorystycznymi. Każdy obywatel posiadający jakiekolwiek informacje na temat ugrupowania Human Word jest zobowiązany do natychmiastowego powiadomienia odpowiednich służb, w przeciwnym razie…”

Na ekranie smartphona wyświetliło się wirujące koło ładowania. Twarz reporterki zastygła w grymasie, a słowa na dole ekranu przestały przesuwać się w prawą stronę.

-No nie! Akurat w takim momencie?- Charles gwałtownie wstał z ławki i wpatrywał się w urządzenie z pretensjami. Jego kręcone włosy przy podmuchu wiatru opadły mu na czoło, przez co wyglądał na jeszcze bardziej zdenerwowanego.

-Czemu zawsze urywa połączenie w najważniejszych momentach?

-Wydaje mi się- wtrąciła się Jess-, że najważniejsza część była o zamachu- ona także wstała z ławki i zbliżyła się do Charlesa- chyba, że cos ukrywasz i chcesz znać tego cenę- szepnęła do niego, po czym zaczęła głośno rechotać. Wszyscy zaczęliśmy śmiać się razem z nią, nawet Charles, którego widocznie też to rozbawiło.

Na dworze było, jak co dzień słonecznie, a wyjątkowo mocny dzisiaj wiatr wprawiał w ruch siatkę otaczającą szkołę. Wszyscy uczniowie siedzieli na trawie lub na ławkach rozkoszując się ciepłym dniem i gawędząc z przyjaciółmi. Ponieważ wszyscy chodzili w takich samych ubraniach szkoła wyglądała jakby była przepełniona jedną wielką lawiną ludzi ubranych na biało.

Na środku dziedzińca na metalowej nodze stał wielki zegar informujący wszystkich o porze dnia. Spojrzałam na niego pospiesznie. Pośmiałam się jeszcze chwilę ze znajomymi, po czym wskazałam na budynek.

-Dobra ludzie. Chodźcie, za chwilkę jest dzwonek. Spóźnimy się na lekcje- twarze niektórych zwróciły się w moją stronę. Moja najlepsza przyjaciółka Amy odwróciła się do mnie.

-Hope, odwołali nam dzisiaj resztę lekcji.

-Taa- wtrącił się Charles śmiejąc się jeszcze pod nosem- chcą dzisiaj szybciej zamknąć. Podobno jakiś remont ma być, czy coś.

Zmrużyłam oczy i oparłam się o ławkę. Wiatr lekko bawił się moimi blond włosami, a słońce biegało po skórze. Wszyscy wrócili do rozmowy o typowych nieistotnych sprawach, a ja rozmyślałam o dzisiejszych wiadomościach.

Ostatni media huczą tylko o tym- o Human Word. Nawet w szkole nauczyciele zwracają nam na ten temat uwagę, wypominają nieposłuszeństwo wobec władz i niemoralną chęć terroru wśród ludzi. Tak naprawdę wszyscy między sobą jesteśmy nimi dość mocno zaciekawieni, lecz nie mówimy o tym otwarcie. Przysporzyłoby nam to tylko kłopotów. Osobiście uważam ich za terrorystów, jak większość. Walczą o powrót starych idei, takich jak wolność słowa, czy czegoś w tym rodzaju swobody, ale te wartości w dzisiejszych czasach przysporzyłyby tylko problemów w społeczeństwie.

-Hope, idziesz?- Amy trzymała mnie za rękę i patrzyła na mnie wyczekująco- zaraz odjedzie nam autobus.

-Co? A, tak. Już idę- zamachnęłam się nogami w przód odrywając się tym samym od ławki i lądując na soczyście zielonej trawie. Wyciągnęłam ręce w górę, by rozluźnić mięśnie. Amy przewróciła oczami przyjmując postawę zniecierpliwionej i zwróciła się do reszty znajomych.

-To do jutra! Jess, pamiętaj o naszym projekcie na czwartek.

-Tak, tak. Cześć!- powiedziała pospiesznie i wróciła do żywej rozmowy z Charlesem i resztą. Amy tylko oblizała usta- jak to ma w zwyczaju- i udała się szybkim krokiem w kierunku szkolnej bramy. Z udawanym wysiłkiem podniosłam swój plecak i pobiegłam za nią machając reszcie na pożegnanie.

Gdy dogoniłam Amy coś zdawało się ja dręczyć. Spojrzałam się na nią zaintrygowana.

-Coś nie tak? Nie jesteś dziś w humorze- skrzywiła się na treść mojego stwierdzenia, po czym ciężko westchnęła.

-Jess działa mi na nerwy. Nie dość, że zapomniała dzisiaj przynieść mi swoje materiały na projekt, to jeszcze…

-No nie!- zatrzymałam się gwałtownie sztywniejąc. Jedynie pytający wzrok Amy przywołał mnie do porządku. Szybkim ruchem zdjęłam plecak z ramion i oddałam go przyjaciółce.

-Trzymaj. Zaraz wracam.

-Co się stało?- stała zaskoczona w miejscu ściskając moją torbę.

-Zostawiłam w szkole materiały do projektu. Poczekaj tu zaraz pogadamy.

(...)


 

Julia Grzona ma 17 lat, jest uczennicą Liceum Ogólnokształcącego im. Bartłomieja Nowodworskiego w Tucholi. W tym roku wygrała powiatowy konkurs o autorytetach w życiu młodego człowieka. O swoich zainteresowaniach mówi: „O konkursie na temat autorytetu młodego człowieka dowiedziałam się z ogłoszeń szkolnych. Postanowiłam wziąć w nim udział, by sprawdzić samą siebie w dziedzinie pisania- moim hobby. Postanowiłam napisać opowiadanie. Oprócz pisania interesuję się także czytaniem książek, rysunkiem, w szczególności komputerowym, a także militariami, m.in. grą w paintball. W przyszłości zamierzam rozwijać swoją pasję do pisania opowiadań. Wygrana w konkursie była dla mnie ogromnym krokiem naprzód i mam nadzieję, że w przyszłości uda mi się zrobić kolejny. Moim marzeniem jest napisanie książki i myślę, że ze wsparciem przyjaciół i rodziny uda mi się dopiąć swego”.