Maria Olick - tekst wystąpienia podczas sesji Rady Miejskiej - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Maria Olick - tekst wystąpienia podczas sesji Rady Miejskiej

Podczas sesji Rady Miejskiej 16 grudnia 2016 roku, wręczono pani Marii Olick tytuł Honorowego Obywatela Gminy Tuchola. Z tej okazji pani Olick wygłosiła przemówienie, które w załości zamieszczamy poniżej

Zobacz też:

Maria Olick Honorowym Obywatelem Tucholi

Zdjęcie ze strony: tuchola.pl

Panie Przewodniczący, Panie Burmistrzu, Wysoka Rado, Wysoka Kapituło, Szanowni Goście, Drodzy moi Przyjaciele!

Dziękuję za ten wielki zaszczyt. Dziękuję tym bardziej, że moje serce od zawsze czuło się i będzie się czuło związane z tym miastem. Tu się urodziłam, tu przeszłam przez szczeble edukacji, tu rozpoczęłam i zakończyłam pracę zawodową i tu w miarę swoich możliwości staram się pełnić moją służbę dla miasta i jego mieszkańców.

Bardzo serdecznie dziękuję wnioskodawcom – Mieszkańcom, Panu Burmistrzowi i Panu Przewodniczącemu, Kapitule i Radzie Gminy za przyznanie mi tego zaszczytnego wyróżnienia. Uznanie mnie godną tytułu "Honorowego Obywatela Gminy Tuchola" jest dla mnie powodem do wielkiej dumy a jednocześnie jest to ogromna odpowiedzialność, miły ciężar na barkach i ogromne zobowiązanie wobec całej społeczności naszego miasta i gminy. Troska o kultywowanie i pomnażanie dziedzictwa kulturowego była i jest dla mnie misją, zadaniem, które uznałam za swój obowiązek. W pracy dydaktycznej i wychowawczej, pokazywałam uczniom co posiadamy i jacy jesteśmy bogaci w kulturę, historię naszych przodków, w to co po sobie zostawili i to co jest najbliżej nas, by odkrywanie świata, tego co bliskie, prawie w zasięgu ręki mogło być pięknym uczuciem – uczuciem dumy. Starałam się kształtować właściwy stosunek do miejsca urodzenia, zamieszkania, dziedzictwa kulturowego bezpośrednio tkwiącego w otoczeniu człowieka. Celem mojego działania jako nauczyciela – wychowawcy było to, by w przyszłości szukanie przez młodego człowieka „prawdziwej ojczyzny”, tej rodzimej, nie sprowadzało się jedynie do prostego zadania – szukania korzeni i znalezienia właściwego miejsca nie tylko na mapie - lecz w tradycji. Nie myślałem, że kiedyś za realizowanie postawionego sobie kiedyś celu doznam takiego wyróżnienia. Miło mi, że na tej sali widzę znajome twarze – moich uczniów wykonujących dzisiaj odpowiedzialne zawody i pełniących różne funkcje społeczne.

Moja pasja i przygoda z regionem, jego historią, legendami i powiastkami, kulturą, pięknem krajobrazu wzięła swój początek z ciepła rodzinnego domu, z jego atmosfery ciągłych poszukiwań i zaszczepionego przez obojga rodziców przywiązania do miejsca urodzenia i zamieszkania. Ojciec, Kaszuba z urodzenia swoje miejsce w dorosłym życiu znalazł w Tucholi, gdzie w 1934 roku podjął pracę w miejscowym urzędzie pocztowym. Tu szybko zaangażował się w działalność społeczną, wstępując do miejscowego oddziału Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego, Polskiego Związku Zachodniego i udzielając się w amatorskim ruchu teatralnym. Tuchola i Bory stały się dla niego wyborem życiowym, przedmiotem twórczej fascynacji, chociaż w sercu wciąż nosił swoje ojczyste strony - Kaszuby z ich Szymbarskimi Wzgórzami, jeziorami i szumiącymi jałowcami, a utracony świat dzieciństwa i młodości wyrażał w poezji tworzonej po kaszubsku. Matka w swoich opowieściach o losach moich dziadków – działaczy niepodległościowych, których nie miałam szczęścia poznać, pokazywała jak można i warto kochać swoją Ojczyznę, nie tylko tą Wielką, nawet za cenę własnego życia.

Mój dom rodzinny wspominam dzisiaj jako otwarty, pomocny dla każdego, bezpieczny, z rodzinnymi pamiątkami i ich historią, pełen książek, z ciekawymi, prawdziwymi opowieściami i legendami, z muzyką i śpiewem w tle. Wiem, że podstawy wychowania człowieka, zgodnie z nauką, tworzy rodzina i dom. Dzisiaj jestem przekonana, że tak stało się w moim przypadku, co również dotyczy mojego rodzeństwa i jak ważną rolę w naszym wychowaniu i kształtowaniu życiowych postaw odegrali nasi rodzice, dom, jego klimat, historia rodziny, z jej pamiątkami i często tragicznymi losami. Obaj moi bracia zarażeni pasją ojca, podjęli studia w dziedzinie nauk historycznych. Najstarszy został archiwistą, drugi zaś skierował później swoje kroki w kierunku turystyki.

Nie bez znaczenia na moją postawę i czynny udział w społecznym życiu miasta miało spotkanie po drodze człowieka, z którym dzielę radości i troski i który rozumie, wspomaga mnie, mobilizuje, sam zresztą uczestnicząc w różnych dziedzinach życia społecznego, kiedyś sportu, a dzisiaj w ruchu na rzecz kultury regionu.

Lata szkolne przypadły na okres, który nie szczególnie kochał takie wartości, którym hołdowano w domu. Ale początkach lat 60. rozpoczęłam naukę w tucholskim liceum. Tu trafiłam na wspaniałych nauczycieli – wychowawców Stefanię i Ryszarda Żółkiewiczów, którzy byli pasjonatami borowiackiego folkloru. Zaangażowanie w to, co robili było wzmocnieniem wyniesionych z domu idei i wartości. Założyli szkolny zespół folklorystyczny „Borowiacy”. Wspólnie z nimi młodzież (ja również) należąca do zespołu odwiedzała podtucholskie wsie w poszukiwaniu i rejestrowaniu przyśpiewek, piosenek, porzekadeł i tańców zachowanych jeszcze w pamięci wśród lokalnych społeczności. Dzięki temu materiał zebrany pół wieku temu żyje i popularyzowany jest również przez inne zespoły w regionie. Po śmierci twórców zespół zawiesił swoją działalność, ale reaktywowany przeze mnie wspólnie z Lidią Grzelak w szkole podstawowej jako „Młodzi Borowiacy” działa do dziś i jest ambasadorem borowiackiej kultury. Prowadzeniem zajmują się z wielkim powodzeniem dawne członkinie tego zespołu, dzisiaj już nauczycielki z wieloletnim doświadczeniem. W tym miejscu kieruję słowa podziękowania do Pana Józefa Basty. To Pan, podczas turnieju „Banku Miast 440” powierzył mi przygotowanie zespołu liczącemu wtedy 130 członków do trudnej konkurencji. Wówczas, jako młoda nauczycielka nie zdawałam sobie sprawy z odpowiedzialności. Dopiero podczas konkursu, gdy Tuchola remisowała z Kamieniem Pomorskim, a ostatnią konkurencją była kultura – wszystko było jasne! Zdobyte punkty miały zadecydować, czy miasto wygra i otrzyma w nagrodę nowoczesną zamiatarkę uliczną i inne nagrody. Wygrana dała wielką satysfakcję. Dziękuję Panie Józefie!

Słowa podziękowania kieruję również do Pana Józefa Spornego, od którego nauczyłam się efektywnej organizacji pracy, najpierw w harcerstwie, a później podczas wieloletniej współpracy w Borowiackim Towarzystwie Kultury.

Serdecznie dziękuję Pani Elżbiecie Bukowskiej. To dzięki Niej odważyłam się na pierwszą publikację. To Ona za każdym razem wspierała mnie, dopingowała i pomagała zdobyć pieniądze na publikacje.

Co jakiś czas na naszej drodze życia pojawiają się bratnie dusze, czasem za sprawą gwiazd. Kim jest moja bratnia dusza? To Marianna (Weilandt), z którą rozumiemy się bez słowa. Dziękuję Tobie za współpracę i pomoc w realizacji wielu zadań.

Dziękuję władzom statutowym i wszystkim członkom naszego towarzystwa, dyrekcji i pracownikom Miejskiej Biblioteki Publicznej, Tucholskiego Ośrodka Kultury, Lokalnej Grupy Działania „Bory Tucholskie”, tucholskim parafiom i stowarzyszeniom. Dziękuję szkołom i przedszkolom, z którymi współpracuje nasze towarzystwo i gdzie zawsze z wielką przyjemnością bywam.

Dziękuję mojej najbliższej Rodzinie, - mężowi, córkom i ich rodzinom, wnukom, z których jestem bardzo dumna. I przepraszam za to, że nie zawsze mogłam być z nimi, bo w tym samym czasie czułam się potrzebna gdzieindziej.

Zbliża się okres świąteczny - w ludowej tradycji zwany Godami. Z tej okazji składam wszystkim Państwu serdeczne życzenia wszelkiej pomyślności, niepowtarzalnej atmosfery pełnej magii, rodzinnego ciepła oraz obfitości wszelkich dóbr. Niech radość i pokój Świąt Bożego Narodzenia, poczucie prywatnego i zawodowego spełnienia towarzyszą Państwu przez cały nadchodzący Nowy Rok.

Jeszcze raz - wszystkiego najlepszego!