Recenzja filmowa nr 615: I m Still Here (PLAKAT) - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Recenzja filmowa nr 615: I m Still Here (PLAKAT)

Recenzja również na: mediakrytyk.pl

Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie

Plakat i informacje o filmie

 

Ostatnią ceremonię rozdania Oscarów produkcja ta opuściła z nagrodą za najlepszy film międzynarodowy, (czy jak kto woli nieanglojęzyczny). Jest to nie tylko świetny film, ale i doskonały przykład na to, jak nakręcić obraz gwarantujący triumf w tej kategorii. Z jednej strony film jest w pełni zakorzeniony w realiach i historii kraju, który reprezentuje. Z drugiej, problemy i dramaty w nim poruszane są znane i rozumiane pod każdą szerokością geograficzną.

Jesteśmy w Brazylii na początku lat 70-tych XX wieku, gdzie od kilku lat rządzi dyktatura wojskowa. Skupiamy się na rodzinie inżyniera Rubensa Paivy. Wraz z żoną i piątką dzieci prowadzi on spokojne i wygodne życie w Rio de Janeiro. Twórcy dają nam dużo czasu, byśmy wniknęli w zwyczaje i rutynę członków rodziny, oraz poznali ich wzajemne relacje. Jest to bardzo przyjemny, momentami idylliczny obraz. Polityka istnieje, ale raczej w tle; gdzieś tam przeleci wojskowy samolot, albo ma miejsce nieprzyjemna kontrola drogowa. Jakkolwiek niemiłe są to incydenty, nie zaburzają harmonii życia domowników. Oczywiście do czasu, bo kiedy nasza czujność zostanie już uśpiona, następuje tragedia.

Pewnego dnia Rubens zostaje wezwany na „przesłuchanie”, z którego już nie wraca, a życie całej rodziny zmienia się nieodwracalnie. Centralną postacią historii staje się żona Rubensa Eunice, która nie tylko próbuje dowiedzieć się, co stało się z jej mężem, ale przede wszystkim stara się zapewnić byt sobie i dzieciom, po tym jak ich sytuacja finansowa uległa nagłemu pogorszeniu.

Nie ma co ukrywać, to trudny seans, który trzeba „odchorować” i który zostaje na długo w pamięci. Jest to historia oparta na faktach, co dodatkowo dodaje do emocjonalnego pieca. Poza tym cały czas pozostajemy przy jednej rodzinie, z którą twórcy pozwolili nam się mocno zżyć, więc każde kolejne rozczarowanie przeżywamy wraz z nią. Brak tu co prawda drastycznych scen, raczej się pewne rzeczy sugeruje, ale przez to nasza wyobraźnia pracuje na najwyższych obrotach. Film wyraźnie daje do zrozumienia, że najgorsza jest niewiedza, kiedy nasza bohaterka zderza się ze ścianą za każdym razem, kiedy próbuje dokopać się do jakichkolwiek informacji na temat męża, a nikt nie jest nawet w stanie przyznać, że został on aresztowany. Jako że wszystkie wydarzenia poznajemy z perspektywy Eunice, jej zagubienie i bezsilność szybko nam się udzielają. Na przykładzie jednej rodziny, operując prostymi środkami wyrazu, ukazuje się nam dokładnie, jak funkcjonował reżim i jak bez mrugnięcia okiem zmieniano życie ludzi w piekło. Przejmujące, chociaż kameralne i intymne kino z fenomenalną rolą Fernandy Torres. 

(Ala Cieślewicz)

Reż. Walter Salles

Ocena: 8/10