Wiadomości
wszystkieRecenzja filmowa: Bestia (PLAKAT)
Recenzja również na: mediakrytyk.pl
Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie
Czasami kluczem do sukcesu jest prostota. Tak jak w przypadku tego filmu. Ojciec z dwiema córkami odbywa podróż sentymentalną do Afryki. A tam już grasuje mściwy lew-ludojad. Podczas safari ich ścieżki się przecinają. Niemal bezbronna rodzina zostaje uwięziona w niesprawnym samochodzie i musi się zmierzyć z tytułową bestią.
Mamy więc fabułę o budowie cepa i chociaż klisza goni tutaj kliszę, na dłuższą metę wychodzi to tej produkcji na dobre. Najważniejsza jest przecież realizacja, a ta wypada bardzo sprawnie. Film jest zgrabnie przycięty do 90 minut, więc nie grozi nam zmęczenie materiału. Przez pierwszą połowę skutecznie stopniuje się napięcie i podrzuca pozornie błahe informacje, które dopiero po czasie okazują się ważne. Naszego lwa też początkowo nie widać, niczym rekin ze „Szczęk” czy T. Rex z „Parku Jurajskiego” czai się gdzieś w ukryciu. Kiedy w końcu dochodzi do konfrontacji, też jest w porządku. Muszę przyznać, że w tym momencie film mnie pozytywnie zaskoczył. Obecnie postprodukcja filmowa tak pędzi na łeb i szyję, że cierpi na tym często jakość efektów specjalnych. Żeby to zamaskować, kręci się ujęcia nocą, kiedy mało co widać. Tutaj też dostajemy potyczkę w nocy, ale lwia (he he!) część filmu rozgrywa się w ciągu dnia i w pełnym słońcu, a nasz wygenerowany komputerowo drapieżnik prezentuje się naturalnie i przekonująco.
Muszę jeszcze pochwalić sposób filmowania. Zdecydowano się na długie ujęcia bez cięć, co zdecydowanie podnosi ciśnienie. Razem z kamerą podążamy za bohaterami i nie wiemy, czego się spodziewać. Tym bardziej szkoda, że owych bohaterów wycięto z szablonu filmów katastroficznych. W Hollywood takie przygody nie przytrafiają się szczęśliwym rodzinom. Córki z ojcem nie mogą się dogadać, wychodzą na jaw konflikty i pretensje i to w najmniej odpowiednich momentach. Zupełnie jakby lew-morderca, posiadający nadnaturalną zdolność regeneracji, nie był wystarczająco dramatyczny.
Udany, choć utkany z klisz film, o którym się szybko zapomina, ale w trakcie seansu może dostarczyć sporo frajdy i dreszczyku.
(Ala Cieślewicz)
reż. Baltasar Kormákur
Ocena: 6/10