Recenzja filmowa: Chłopi (ZWIASTUN) - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Recenzja filmowa: Chłopi (ZWIASTUN)

Recenzja również na: mediakrytyk.pl

Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie

Zwiastun, plakat i informacje o filmie

 

Od poprzedniej ekranizacji „Chłopów” Władysława Reymonta minęło już pięćdziesiąt lat, więc czas był najwyższy na nową wersję. Forma, na jaką zdecydował się duet reżyserski Dorota Kobiela, Hugh Welchman, a która okazała się sukcesem w przypadku „Mojego Vincenta”, nadawała się tu idealnie.

Wiadomo, że całej noblowskiej epopei nie dałoby się wcisnąć w dwugodzinny film, dlatego nie obyło się bez daleko idących skrótów, skupiono się właściwie tylko na trójkącie miłosnym. Główną bohaterką jest więc Jagna, która jest piękna, cierpiąca i bardzo bezwolna. Przez nią dzieje się sporo,  ale sama bohaterka nie ma za bardzo mocy sprawczej, przez co nie jest aż tak ciekawa jak reszta bohaterów. To nie jest wina wcielającej się w nią Kamili Urzędowskiej, która stara się jak może, jednak w zestawieniu z pozostałymi protagonistami wypada nieco blado. Bo duet Borynów – ojca i syna prezentuje się fenomenalnie. Zarówno Mirosław Baka jak i Robert Gulaczyk zasługują na oklaski, obaj porywczy i zawzięci, a przy okazji każdej ich interakcji lecą iskry.

Z aktorów wyróżnić muszę jeszcze Dorotę Stalińską w roli Jagustynki, jakby żywcem wyjętej z tamtej epoki i Ewę Kasprzyk, która wciela się w matkę Jagny. Generalnie prawie wszyscy aktorzy sprawują się bardzo dobrze. Zgrzyt miałam jedynie w przypadku Małgorzaty Kożuchowskiej w roli Organiściny. Nie uważam, żeby była słabą aktorką, ale do takich filmów moim zdaniem nie pasuje, więc gdy z jej ust padają kwestie w stylu: „Przekażcie Boże błogosławieństwo matuli”, to po prostu tego nie kupuję.

Od strony wizualnej to prawdziwa gratka. Kilkadziesiąt tysięcy najpierw namalowanych, a następnie „ożywionych” obrazów musi robić wrażenie. W trakcie realizacji inspirowano się m.in.: twórczością Józefa Chełmońskiego, Leona Wyczółkowskiego i Juliana Fałata. Istniała obawa, że forma ta może narzucać pewne ograniczenia, np. historia zostanie opowiedziana w sposób statyczny, tymczasem film tętni życiem i kipi energią. Najlepiej widać to w scenach tańca, kiedy dochodzi jeszcze kapitalna muzyka, idealnie podkreślająca wydarzenia i emocje na ekranie. Stylistyczna i artystyczna spójność całego przedsięwzięcia jest godna najwyższej pochwały.

To nie jest na pewno film bez wad, większość z nich wynika z wymuszonej skrótowości. Jednak refleksje odnośnie jakichkolwiek niedociągnięć przychodzą dopiero po seansie. W trakcie trwania filmu można wpaść w trans i dać się porwać tej historii, tak więc jak najbardziej polecam wizytę w kinie.

(Ala Cieślewicz)

Reż. Dorota Kobiela, Hugh Welchman

Ocena: 7/10