Recenzja filmowa: Johnny (PLAKAT) - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Recenzja filmowa: Johnny (PLAKAT)

Recenzja również na: mediakrytyk.pl

Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie

Plakat i informacje o filmie

Film skupia się na postaci księdza Jana Kaczkowskiego, założyciela hospicjum w Pucku, który zmarł w 2016 roku po długiej walce z chorobą. Był osobą bardzo ciekawą i jak na warunki polskie nietuzinkową. I na pewno zasługiwał na to, by film o nim również okazał się na taki. Niestety nie wyszło.

Piszę to z żalem, bo naprawdę chciałam polubić ten film. Podobał mi się punkt wyjściowy, bo zrezygnowano z klasycznej biografii. Zamiast tego dokooptowano księdzu kolejnego bohatera Patryka, który trafia do hospicjum w ramach prac społecznych na polecenie sądu. Poprzez interakcję tej dwójki moglibyśmy z jednej strony zobaczyć, jaki wpływ wywierał ksiądz Kaczkowski na ludzi wokół siebie, a dodatkowo być świadkami przemiany drugiego bohatera ze złodzieja w empatycznego i pomocnego człowieka. Muszę to jednak napisać w trybie przypuszczającym. Cała „przemiana” następuje w pierwszych trzydziestu minutach, zaskakująco łatwo i mało przekonująco. Kolejne półtorej godziny to dużo wypełniaczy, mało konkretów i sporo powtarzania się, przez co pod koniec akcja nieco się dłuży.

Film jest też bardzo nierówny. Na kilka autentycznie wzruszających scen przypada spora dawka szantażu emocjonalnego, tak że nie sposób nie wywrócić oczami. Z jednej strony mamy piękny i subtelny wątek postaci granej przez Marię Pakulnis, z drugiej strony przełożony księdza Jana jest tak absurdalnie karykaturalny jak disnejowski złoczyńca. Najlepsze sceny są te, które rozgrywają się bez słów, niestety zaraz po nich wchodzi natchniony narrator, który z offu rzuca nam prawdy objawione w stylu; „Życie nie jest sprawiedliwe”. Zupełnie jakby reżyser nie znał umiaru.

Ten film ratują aktorzy. Dawid Ogrodnik już dawno zasłużył na miano pierwszego kameleona polskiego kina. Znalazł idealny klucz dla swojego bohatera, przybierając wszystkie jego charakterystyczne gesty, ale bez przesadzonego efektu w stylu „Twoja twarz brzmi znajomo”. Bardzo podobał mi się Piotr Trojan w roli Patryka, który się wybronił, mimo że scenarzysta co chwilę rzucał mu kłody pod nogi. To właśnie dzięki nim ten prowadzony czasami bardzo topornymi i kliszowymi środkami film da się mimo wszystko oglądać.

(Ala Cieślewicz)

Reż. Daniel Jaroszek

Ocena: 5/10