Wiadomości
wszystkieRecenzja filmowa: Kos (PLAKAT)
Recenzja również na: mediakrytyk.pl
Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie
Zwycięzca ostatniego Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Akcja toczy się wiosną 1794 roku, kiedy Tadeusz Kościuszko w towarzystwie swojego przyjaciela, byłego niewolnika Domingo, wraca do Polski. Chce razem ze szlachtą i chłopstwem wywołać powstanie przeciwko zaborcom.
Film ma wiele zalet, których tu nie omieszkam wymienić, jednak to co najbardziej mi się w nim podoba, to fakt, że przy żadnej z nich nie muszę dodawać sakramentalnego „jak na warunki polskie”. Jak wiadomo jest to znienawidzone słowo – wytrych, rodzaj rozgrzeszenia i usprawiedliwienia, gdy nasze rodzime kino gatunkowe kuleje i pozostaje w tyle za innymi. Od razu więc zaznaczam, że film wygląda bardzo dobrze. Został nakręcony bez kompleksów, ale też bez porywania się z motyką na słońce. Na masowe produkcje z tysiącami statystów nas po prostu nie stać, więc historia tu opowiedziana ma wydźwięk mocno lokalny, a momentami wręcz kameralny. Akcja toczy się w ciągu dwóch dni, a przez pewną część filmu bohaterowie siedzą przy stole i rozmawiają. Za to napięcie można kroić w tym momencie nożem, bo historia tu opowiedziana jest angażująca od pierwszej do ostatniej minuty.
Tadeusz Kościuszko w osobie Jacka Braciaka oczywiście tu jest, ale jako jeden z kilku bohaterów, których losy w pewnym dramatycznym momencie się krzyżują. Braciak postawił na nieco zdystansowaną kreację, więcej tu milczy niż mówi, za to całą gamę emocji ma wypisaną na twarzy. Koło niego błyszczą skonfliktowani bracia: Bartosz Bielenia i Piotr Pacek, jednak moim zdaniem ekran zawłaszczył przede wszystkim wzbudzający strach Robert Więckiewicz w roli Rotmistrza Dunina. Dawno na polskim ekranie nie widziałam tylu soczystych postaci.
Jednak wspaniałe kostiumy, scenografia, zdjęcia i gra aktorska nie zdałby się na wiele, gdyby scenariusz szwankował, co niestety się często zdarza. Tymczasem fabuła jest nie tylko przemyślana, logiczna i niestroniąca od humoru. Dba też o swoich bohaterów, z których każdy ma jasną i sprecyzowaną motywację. Jest to idealna propozycja dla tych widzów, którzy zwykle omijają nasze kino historyczne szerokim łukiem, bo mają alergię na patos i toporny patriotyzm w końskich dawkach. Tutaj tego nie ma. Naród polski nie prezentuje się najlepiej, dostaje się zwłaszcza szlachcie.
Film może nie jest wybitny, a moja ocena jest nieco zawyżona, jednak zachwyca mnie fakt, że przy zachowaniu realiów epoki i poruszaniu poważnych kwestii, udało się nakręcić kino przede wszystkim rozrywkowe, które fantastycznie się ogląda.
(Ala Cieślewicz)
Reż. Paweł Maślona
Ocena: 8/10