Wiadomości
wszystkieRecenzja filmowa: Nić widmo
Film miał swoją światową premierę 11 grudnia 2017 roku, w polskich kinach pojawił się 23 lutego 2018 roku
Zobacz: Ala Cieślewicz o Oscarach 2018
Zobacz też: mediakrytyk.pl
Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie
A teraz nastąpi seria ochów i achów, bo to jeden z tych filmów nominowanych do Oscarów, który mnie zachwycił. Twórcy wrócili z gali z nagrodą za kostiumy, a należałoby się o wiele więcej. Przyznaję, przed seansem miałam mieszane uczucia. Paul Thomas Anderson to uznany reżyser z wypracowanym stylem i sporym dorobkiem. Większość jego filmów jednak „przebolałam”. I nie mówię tu bynajmniej o przysłowiowym bólu duszy, tylko jak najbardziej realnym bólu dolnych partii ciała, który czasami następuje podczas trzygodzinnego seansu. Bo tyle przeciętnie trwają jego dzieła. A do tego są to filmy ciężkie i wymagające stuprocentowej uwagi. I trochę trudno jest mi docenić ich geniusz, gdy jestem zwyczajnie wymęczona.
W swoim ostatnim filmie trafił u mnie reżyser wreszcie w odpowiednią strunę. To historia (osadzona w Londynie w latach 50-tych) uznanego i ekstrawaganckiego projektanta, Reynoldsa Woodcocka, który spotyka na swojej drodze młodą kelnerkę, a ta wkrótce zostaje jego muzą. Różni ich wiek, temperament i przyzwyczajenia, więc obserwować możemy swoistą próbę sił i przeciągania liny. Alma nie jest wcale tak potulna jak by się mogło wydawać, a Reynolds nie jest z kolei tak pewny siebie, na jakiego pozuje. Zagrane to jest po mistrzowsku, oczu nie można oderwać. Daniel Day-Lewis to aktor legenda. Gdyby miał zagrać marchewkę, to najpierw pół roku spędziłby na grządce, wczuwając się w rolę. To ponoć jego ostatni film. Wielka szkoda, ale na pewno schodzi ze sceny niepokonany.
Tu nie ma dramatycznych zwrotów akcji. Jest dużo spojrzeń, gestów, niedomówień i niesamowity, zmysłowy klimat, choć jedyną golizną na ekranie jest odkryte ramię. Zdaję sobie sprawę, że wielu widzów mogą podobne zabiegi drażnić, zwłaszcza tych, którzy traktują wizytę w kinie raczej relaksacyjno- rozrywkowo. Znajdzie się jednak na pewno wielu takich, których ten film po prostu zahipnotyzuje.
(Ala Cieślewicz)
Resżyseria: Paul Thomas Anderson
Ocena: 9/10