Wiadomości
wszystkieRecenzja filmowa: Niewiarygodne
Czytaj nasze recenzje również na mediakrytyk.pl
Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie
Nie jestem entuzjastką wielu produkcji Netflixa, ale seriale oparte na prawdziwych wydarzeniach naprawdę im wychodzą. Doskonałym tego przykładem jest „Niewiarygodne”, opisujące śledztwo w sprawie serii gwałtów popełnionych na kobietach w stanie Waszyngton i Kolorado na przestrzeni trzech lat.
Już samo ściganie anonimowego przestępcy to zazwyczaj dobry materiał na serial. Ten gwałciciel oprócz tego, że był wyjątkowo okrutny, to odznaczał się też wyjątkową przebiegłością. Doskonale orientował się w technikach operacyjnych policji, zachowywał ostrożność na miejscach zdarzenia i działał w okręgach, podlegających pod różne jurysdykcje. Dopóki za sprawę nie wzięły się dwie zdeterminowane policjantki, nie wiadomo było nawet, że chodzi o jednego sprawcę. Dochodzenie do sedna wypada na ekranie bardzo przekonywująco, jednak twórcy skupili się na jeszcze jednym wątku całej sprawy. Jednej z ofiar, Marie, policja z początku nie uwierzyła i to do tego stopnia, że oskarżono ją o składanie fałszywych zeznań. Nie trzeba dodawać, że po czymś takim jej życie zamieniło się w piekło, czego dowody zobaczymy na ekranie.
Najlepsze w tym serialu jest to, że skupia się na kobietach, nie tylko na ofiarach, ale też na policjantkach, które prowadzą śledztwo. Już od pewnego czasu w produkcjach tego typu przestano mitologizować sprawcę i jest to bardzo dobra tendencja. Zamiast pokazywać jak gwałciciel w piwnicy poleruje noże, wzięto pod lupę uczucia i emocje kobiet i dziewcząt, które skrzywdził. Reakcje na traumę i sposoby na radzenie sobie z nią są bardzo zróżnicowane. To na pewno nie jest łatwy serial do oglądania. Przez większość czasu ma się poczucie głębokiej niesprawiedliwości, zwłaszcza śledząc wątek Marie. Pokazano też jak często wątłymi środkami dysponują stróże prawa i jak wiele zależy od szczęścia i przypadku.
Oprócz sprawnej akcji opartej na empatycznym scenariuszu, trzeba pochwalić przede wszystkim aktorki. Oprócz starych wyjadaczek, czyli Toni Collette i Merritt Wever, bardzo dobrze wypada Kaitlyn Dever w roli Marie. Czuć też sprawną rękę reżysera i reżyserek. Serial powinien usatysfakcjonować zarówno tych, którzy w serialach szukają tylko napięcia związanego z ujęciem sprawcy, jak i tych, których bardziej interesują czyste emocje w relacjach między bohaterami.
(Ala Cieślewicz)
Ocena:8/10