Wiadomości
wszystkie
Recenzja filmowa nr 645: Iluzja 3 (PLAKAT)
Recenzja również na: mediakrytyk.pl
Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie
Aż dziewięć lat po części drugiej dostaliśmy dopełnienie trylogii o zuchwałych magikach, którzy swoje nietuzinkowe umiejętności wykorzystują, by karać bogatych złoczyńców. Naiwnie można by założyć, że tak długi czas został wykorzystany na dopracowanie scenariusza, po tym, gdy stało się jasne, że okropna część druga nie posiadała go wcale. No cóż. Ostatnia odsłona jest zdecydowanie lepsza od poprzedniej, jednak skoro tamta szurała po dnie, nie jest to wybitne osiągnięcie.
Do naszej znajomej czwórki starych wyjadaczy dołącza trójka nowych, młodszych bohaterów i to jest wielki plus tego filmu, który dzięki ich obecności dostaje tak potrzebny zastrzyk energii. Zwłaszcza że, o dziwo, mają oni jakieś cechy charakteru! Trzeba też przyznać, że te role trafiły się charyzmatycznym aktorom. Pierwsza połowa filmu nawet wciąga. Tricki są ciekawe, wiarygodne i sprawnie nam objaśnione. Podobała mi się też bardzo Rosamund Pike jako główny szwarccharakter. Dobrego aktora można poznać po tym, że nawet w takiej niewymagającej produkcji daje z siebie sto procent i to doskonale widać na jej przykładzie.
I to by było na tyle. Im dalej w las, tym bardziej fabuła rozłazi się w szwach, bo przede wszystkim nie trzyma się własnych zasad. Film jest skandalicznie niekonsekwentny. Raz nasi bohaterowie dosłownie rozpływają się w powietrzu, innym razem ruszają się jak muchy w smole, po to tylko, by ich złapano i by w ten sposób wykreować choć minimum napięcia, na brak którego ten film chronicznie cierpi. Cały czas powtarza się nam, że plan jest dopracowany co do minuty i minimalne opóźnienie któregokolwiek z elementów wszystko zaprzepaści, po czym okazuje się, że unieruchomienie kilkorga z kluczowych graczy nie niesie ze sobą żadnych konsekwencji. Na końcu próbuje się nam wmówić efekt „wow”, który jest pobudzający jak przestudzona herbata. Im dłużej człowiek myśli o tym „wielkim finale”, który jest zaskakująco mało efektowny, tym więcej dostrzega niekonsekwencji i idiotyzmów.
Z tym, że oczywiście nie trzeba myśleć. Wiem, że wielu widzów jest w stanie przy tego typu produkcjach nałożyć sobie blokadę na logikę i ciąg przyczynowo - skutkowy. Wtedy można skupić się na sympatycznych aktorach i ładnych lokacjach. Mnie nie do końca się to udało, ale innym życzę powodzenia.
(Ala Cieślewicz)
Reż. Ruben Fleischer
Ocena: 6/10