Wiadomości
wszystkie
Recenzja filmowa nr 646: Ministranci
Recenzja również na: mediakrytyk.pl
Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie
Laureat Złotych Lwów na ostatnim Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, co jest bardzo dobrą promocją, ale też niesie ze sobą duże oczekiwania. Film opowiada o czwórce przyjaciół ministrantów, którzy świadomi „nieprawidłowości” występujących na terenie ich parafii, kradną część pieniędzy z sejfu kościoła i rozdają je potrzebującym. Informacje o tym, do kogo powinna trafić najpilniejsza pomoc, czerpią z podsłuchu, który zamontowali w konfesjonale.
Koncept bardzo intrygujący i dający dużo możliwości. A jak reżyser i jednocześnie scenarzysta poradził sobie z wykonaniem? Moim zdaniem dobrze, choć nie bez paru potknięć. Przede wszystkim bardzo podoba mi się ton tego filmu. Zwiastun jest nieco mylący, gdyż pozwala zakładać, że będziemy oglądać wesołe przygody dzieciaków chcących czynić dobro. I rzeczywiście naszych młodych bohaterów napędzają czyste intencje, jednak reżyser nie zapomina na jakim świecie żyjemy, więc ich idealizm i naiwność szybko zderzą się z bezwzględną rzeczywistością. Jeśli więc ktoś chciałby udać się na ten seans, żeby poprawić sobie humor, to powinien się poważnie zastanowić, bo to nie jest łatwe i przyjemne kino. Scen humorystycznych co prawda nie brakuje, ale są one dość regularnie równoważone przez mroczniejsze momenty. Jednocześnie warto podkreślić, że Domalewski to nie Smarzowski, z którego filmów wychodzi się często na czworakach. Nie chodzi o to, żeby nas zdołować przeświadczeniem, że dla tego kraju i jego obywateli nie ma jakiejkolwiek nadziei. Jakieś odcienie szarości jeszcze istnieją.
Reżyser sporo ryzykował, bo cały ciężar historii spoczywa na barkach nieletnich aktorów, do tego debiutantów. Z dziecięcymi aktorami jest w Polsce różnie, często kończy się to ciężkostrawnym deklamowaniem i to wcale nie dlatego, że nasi mali wykonawcy są mniej utalentowani od swoich hollywoodzkich rówieśników. Po prostu dziecko przed kamerą wymaga wiele pracy, cierpliwości i przede wszystkim czasu. A jak wiadomo czas to pieniądz, którego w przemyśle filmowym często brak. Nie wiem jak to się miało w tym przypadku, grunt że zadziałało. Chłopcy wypadają naturalnie i wiarygodnie, zwłaszcza Tobiasz Wajda, który w wieku piętnastu lat jakimś cudem już posiada spojrzenie steranego życiem czterdziestolatka.
Scenariusz tu i ówdzie nieco kuleje, zwłaszcza gdy przychodzi do momentu rozwiązania niektórych wątków, które są moim zdaniem nieco uproszczone i przyspieszone. Historia jednak wciąga, a uroczy bohaterowie chwytają za serce i nie puszczają przez cały seans. A i po wyjściu z kina pojawia się parę kwestii do przemyślenia.
(Ala Cieślewicz)
Reż. Piotr Domalewski
Ocena: 7/10