Wiadomości
wszystkieRecenzja filmowa: Player One
Film miał swoją światową premierę 11 marca 2018 roku, w polskich kinach pojawił się 6 kwietnia 2018 roku
Zobacz też: mediakrytyk.pl
Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie
Choć sięga przede wszystkim po cięższe tematy w stylu „Czwartej władzy”, przeszło siedemdziesięcioletni Spielberg przypomina sobie od czasu do czasu, że jest dużym dzieckiem. Dlatego gościmy na naszych ekranach naszpikowany efektami specjalnymi „Player One”.
Mamy rok 2045. Wyniszczona rzeczywistość za oknem jest do bani, więc ludzie większość czasu spędzają w równoległym, wirtualnym świecie, grając w OASIS. To gra, w której każdy może się wcielić w dowolną postać, pozbyć się kłopotów i kompleksów i przy okazji zarobić niemałe pieniądze. Również główny bohater Wade, dla którego OASIS to całe życie. Chłopak bierze udział w wielkim wyścigu, który organizuje twórca OASIS, a nagrodą jest pakiet kontrolny nad całym sztucznym uniwersum.
Jak wynika z fabuły duża część filmu toczy się w wirtualnej rzeczywistości, w której wszystko jest możliwe, co też twórcy bez litości wykorzystują, tworząc efekt „WOW!”. Najlepsze są popkulturowe odnośniki i smaczki, od których w tym filmie się roi. Największą frajdę podczas seansu sprawiało mi wychwytywanie cytatów i nawiązań do innych filmów, podawanych dosadnie, jak scena z laleczką Chucky oraz subtelnie (Piękne nawiązanie do drugiego Terminatora). Wszystkich na pewno nie zauważyłam, więc mogę sobie już zaplanować kolejny seans. Spielberg czerpie garściami z własnego dorobku oraz innych i widać, że ma z tego niemałą frajdę.
Tylko wszystko ma swoją cenę. Przy takim przeładowaniu odnośnikami do innych dzieł, podstawowa fabuła jest pretekstowa, a wręcz bezwstydnie wątła. Relacje między słabo nakreślonymi postaciami rozwijają się po łebkach,: „Bum… lubimy się! Bum… kochamy się!” Ja oczywiście rozumiem, że mamy do czynienia z filmem stricte rozrywkowym, który zwykle podlega daleko idącym uproszczeniom, ale czasami narracja przypomina tu kreskówki dla trzylatków. No i dialogi! Jak bohaterowie odzywają się do siebie w realnym świecie, to po to, by rzucić truizmem, od którego zęby bolą. Jednak wszystko to można spokojnie przeboleć dla ciekawej i barwnej otoczki.
(Ala Cieślewicz)
Reżyser: Steven Spielberg
Ocena: 6/10