Recenzja filmowa: Prawdziwa historia - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Recenzja filmowa: Prawdziwa historia

Film miał swoją światową premierę 27 maja  2018 roku, w polskich kinach pojawił się 11 maja 2018 roku

Zobacz też: mediakrytyk.pl

Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie

Gdyby pod tym filmem podpisał się jakiś anonimowy reżyser- rzemieślnik mogłabym jedynie wzruszyć ramionami. Ale jest to niestety dzieło Romana Polańskiego, więc pasuje tu raczej głośny jęk zawodu. Ten reżyser nie raz potknął się na swojej bogatej artystycznej drodze, ale były to zawsze ambitne porażki i upadki z bardzo wysokiego konia. Jego ostatni film nie jest nawet zły, tylko zwyczajnie słaby.

A zaczyna się obiecująco. Oto główna bohaterka, pisarka Delphine podczas podpisywania swojej książki poznaje tajemniczą Elle. Panie zaprzyjaźniają się dosyć szybko, Delphine przechodzi coś na kształt kryzysu twórczego, a Elle stara się jej pomóc. Ich relacja staje się coraz bardziej dziwna i w tym miejscu powinnam dodać: intrygująca. Niestety historia jest do bólu przewidywalna. Polański wykorzystuje tu motyw (zapewne zgodny z literackim pierwowzorem, na którym bazuje scenariusz), wielokrotnie wykorzystywany już w kinematografii (i to o wiele lepiej). Ostatnio nawet w polskim serialu oraz w niedawno recenzowanym przeze mnie filmie. Ja już mam zwyczajnie przesyt. Jest to do tego tak grubymi nićmi szyte, że o żadnym finalnym twiście raczej nie może być mowy. Tym bardziej, że po drodze padają też bardzo czytelne, wręcz toporne aluzje. Momentami żałowałam, że w kinie nie ma opcji „fast-forward”, bo mi się zwyczajnie nudziło przy coraz bardziej przewidywalnych scenach.

„Niepokojące” momenty podkreślane są tu przeważnie przez nachalną muzykę i złowrogie spojrzenia. Nigdy bym nie pomyślała, że zarzucę Polańskiemu wtórność, ale temu filmowi zdecydowanie brakuje świeżości i prowokacyjnej iskry. Nie pomaga też, że Emmanuelle Seigner jest wyjątkowo niemrawa, nawet jak spada ze schodów przez parę pięter, natomiast Eva Green wydaje się dla kontrastu diabolicznie przerysowana. Film można spokojnie i bez bólu obejrzeć, bo jest przyzwoity. Ale to wszystko i w tym przypadku zdecydowanie za mało. Bo ja od Salvadora Dali oczekuję „Płonących żyraf”, a nie poprawnych landszaftów.

(Ala Cieślewicz)

Reżyser: Roman Polański

Ocena: 5/10