Recenzja filmowa: Sicario - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Recenzja filmowa: Sicario

Dzisiaj zapraszamy do zapoznania się z recenzją naprawdę mocnego filmu. „Sicario” zadebiutowało na ekranach 19 maja 2015 roku, w Polsce film pojawił się 25 września 2015 roku.

Zobacz również: Poprzednie recenzje filmowe

Sicario to określenie na płatnego zabójcę w Meksyku. W tym państwie rozgrywa się większa część filmu i nie są to widoki z folderów biura podróży. Niesławne miasto Juarez, leżące na granicy meksykańsko- amerykańskiej, gdzie ludzie znikają bez śladu, a po pewnym czasie ich zwłoki wyławiane są z Rio Grande, staje się tłem dla wciągającej historii o walce policji z kartelem narkotykowym.

Stróże prawa niewiele różnią się metodami pracy od przestępców. Antyterroryści już nie wpadają do domu przez okna, lecz wjeżdżają opancerzonym wozem przez ścianę, a przesłuchania odbywają się w dźwiękoszczelnych pomieszczeniach przy wyłączonych kamerach. W tym typowo „męskim świecie” pojawia się agentka Kate Mercer, dokooptowana do specjalnej grupy do walki z kartelem. Za bardzo nie wie, dlaczego wybrano właśnie ją, my widzowie też nie i tak wspólnie przez jakiś czas błądzimy po omacku. Gdy prawda w końcu wychodzi na jaw, jest za późno, żeby się wycofać.

Napięcie i gęstą atmosferę można kroić nożem, jednocześnie zachwycając się fantastycznymi zdjęciami, zwłaszcza tymi kręconymi nocą. Trzeba przy tym zachować pełną czujność i szybko kojarzyć, bo nikt tu się nie zatrzyma, żeby łaskawie objaśnić nam meandry fabuły. Krwi leje się dużo, ale nie ma to w sobie nic z maniery gier video, obraz jest bardzo realistyczny, więc akurat przy tym filmie zrezygnowałabym z popcornu.

W roli głównej jedna z moich ulubionych aktorek: Emily Blunt (oczywiście Brytyjka), która jest w stanie zagrać wszystko, od młodej królowej Wiktorii po anty-terrorystkę. Film ani trochę nie podnosi na duchu, ani nie przywraca wiary w sprawiedliwość, ale w końcu nie takie były założenia. To mocne, wciągając i brutalne kino, jeden z lepszych przykładów w swoim gatunku.

(Ala Cieślewicz)

reż. Denis Villeneuve