Recenzja filmowa: Słodki koniec dnia - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Recenzja filmowa: Słodki koniec dnia

Film miał swoją światową premierę  28 stycznia 2019 roku, w polskich kinach pojawił się  10 maja 2019 roku

Zobacz też: mediakrytyk.pl

Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie

 

Kino europejskie pełną gębą; nieśpieszna narracja, globalne i aktualne problemy, jak napływ imigrantów oraz skomplikowane relacje w rodzinie. I to wszystko na przykładzie małej społeczności.

Maria Linde jest poetką i laureatką nagrody Nobla. Żyje sobie spokojnie w małym, urokliwym miasteczku, razem z potulnym mężem i odwiedzającą ich z dziećmi córką. Maria cieszy się wśród mieszkańców dużym autorytetem i sympatią. Od rybaków może spodziewać się świeżej rybki, a od burmistrza honorowego obywatelstwa. Wyraźnie jednak czuć, że ją ta stabilizacja trochę uwiera. Młody kochanek na boku i szarże sportowym autem to tylko niektóre tego symptomy. Punkt kulminacyjny nadchodzi w momencie, gdy po ataku terrorystycznym w centrum Rzymu, Maria wygłasza dość kontrowersyjną mowę na ten temat, powodując dookoła siebie małe trzęsienie ziemi.

Uwielbiam styl, w jakim ten film jest nakręcony. Nareszcie mym oczom ukazała się inna Toskania, niż ta z typowych hollywoodzkich rozweselaczy, gdzie wygląda jakby była wygenerowana w komputerze. Okazuje się, że nie muszą to być jedynie widoczki prosto z foldera biura podróży, cały czas skąpane w słońcu. Pokazana o zmierzchu i z dala od zabytków, Toskania intryguje i zachwyca o wiele bardziej. Muszę przyznać, że momentami bardziej zachwycałam się tłem, niż akcją na pierwszym planie. Taki już urok wysublimowanego kina, że czasami dojrzewa w widzu jeszcze długo po opuszczeniu sali kinowej i aż się prosi o drugi seans, by w pełni wchłonąć całą zawartą w nim treść. Tu nie ma gotowych tez i deklaracji, każdy musi sam sformułować końcowe wnioski. Takie filmy lubię, chociaż są bardzo wymagające.

Brawa dla Krystyny Jandy za jej wyważoną kreację. Zazwyczaj jest to artystka bardzo ekspresyjna, tutaj ma wiele momentów wyciszenia, dając bardzo soczysty i niejednoznaczny portret kobiety z pewnym bagażem doświadczeń. Muszę przyznać, że mnie zaskoczyła, bo dotychczas powściągliwość nie była jedną z jej charakterystycznych cech. Takich pozytywnych niespodzianek jest tu więcej i zachęcam, żeby się o tym osobiście przekonać.

(Ala Cieślewicz)

Reż. Jacek Borcuch

Ocena: 8/10