Wiadomości
wszystkieRecenzja filmowa: Spotlight
„Spotlight” to kolejny, prezentowany przez Alę Cieślewicz kandydat do tegorocznych „Oscarów”. Czy film odniesie sukces, przekonamy się już w najbliższym czasie. Póki co, zapraszamy do lektury recenzji. Film miał swoją światową premierę 3 września 2015 roku. W Polsce pojawił się 5 lutego 2015 roku
Kolejny tegoroczny kandydat do Oscara i przykład dobrego kina na ważny temat. Określenie „Spotlight” odnosi się do zespołu dziennikarzy śledczych gazety „ The Boston Globe”. W 2002 opublikowali oni szereg artykułów, w których ujawnili, że hierarchowie Kościoła Katolickiego w Bostonie latami tuszowali przypadki molestowania dzieci przez księży. A było ich sporo
Zaczyna się niewinnie, sprawą jednego z księży i sami dziennikarze, bez specjalnego entuzjazmu, zastanawiają się, czy to odosobniony przypadek. Dopiero nowy naczelny, spoza Bostonu każe im poważnie zająć się tematem. Stopniowo zgłaszają się kolejne ofiary, których zeznania składają się na przerażający obraz. Wychodzi na to, że przełożeni owych księży nie tylko o wszystkim wiedzieli, ale opracowali dobrze działający system tuszowania przypadków molestowania i tym samym przyczyniali się do jego trwania. Jedyną konsekwencją dla oprawców było przeniesienie do innej parafii.
Niełatwo nakręcić taki film. Po pierwsze wszystko wydarzyło się naprawdę, więc trzeba uważać by w pogoni za atrakcyjną formą filmową nie ponaginać faktów. Po drugie, temat jest dosyć drażliwy, łatwo wpaść w pułapkę histerii, drastyczności lub nietrafionych eufemizmów. No i jak by nie było to opowieść o żmudnej pracy dziennikarzy, więc istnieje ryzyko „przegadania” widza.
Nie będę ukrywać, to jeden z tych filmów, gdzie trzeba się skupić, bo pada dużo nazwisk i faktów i mniej uważny widz może się pogubić. Jednak naprawdę warto, bo to kawał świetnej filmowej roboty, która teraz nie bez powodu zbiera filmowe laury na galach i festiwalach. Jest tempo, świetna gra aktorska i najważniejsze w każdym filmie, czyli emocje. „Spotlight” przy okazji przypomina czasy, kiedy dziennikarze na spotkania przychodzili z wielkim notesem i kiedy ważniejsze od gorącego newsa było rzetelne zbadanie tematu.
(Ala Cieślewicz)
Reżyser: Tom McCarthy