Recenzja filmowa: The Walk. Sięgając chmur - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Recenzja filmowa: The Walk. Sięgając chmur

Zapraszamy dzisiaj na „The Walk. Sięgając chmur”. Film zadebiutował 9 września 2015 roku, a ma ekrany kin polskich wszedł miesiąc później, 9 października 2015 roku.

Zobacz również: Poprzednie recenzje filmowe


Film opowiada prawdziwą historię francuskiego linoskoczka Philippe‘a Petit, który w 1974 roku przeszedł bez asekuracji po linie rozwieszonej między wieżami WTC, 400 metrów nad ziemią. Petit jest już znany niektórym widzom ze świetnego, oscarowego filmu dokumentalnego „Man On Wire”.

Jeśli wierzyć zapewnieniom bohatera, który jest narratorem filmu, spacer między nowojorskimi wieżami zamarzył mu się, kiedy ich budowa była jeszcze w fazie projektu. Jako, że każde jego przejście po linie było nielegalne (przed WTC spacerował m.in. między gotyckimi wieżyczkami katedry Notre -Dame), film skupia się przede wszystkim na tym, jak z pomocą oddanych przyjaciół udało mu się przeprowadzić to brawurowe przedsięwzięcie. Wymagało to wielomiesięcznego planowania ( jak nocą pod okiem strażników przerzucić ciężki stalowy kabel z jednego dachu na drugi?), fałszowania dokumentów i kompletowania sprzętu.

Jakkolwiek wyczyn Petita jest godny odnotowania, nie odkrył on jednak lekarstwa na raka. Cieszy więc, że reżyserowi udało się zachować odpowiedni ton, jak najdalszy od wzniosłego. Film jest wyraźnie rozrywkowy i iskrzy humorem, tak jak jego bohater, który jest barwną postacią i urodzonym showmanem.

Pięknie sfilmowano sam spacer między wieżami. W ostatniej chwili zrezygnowałam z seansu 3D, bojąc się, że mój lęk wysokości, podsycany zbyt sugestywnymi widokami, zepsuje mi przyjemność oglądania. Tradycyjny obraz też robi niesamowite wrażenie, zwłaszcza że Philippe nie tylko chodzi, ale i klęka, siada, a nawet w pewnym momencie kładzie się na linie. Jest to też opowieść o dwóch nieistniejących już wieżach, które świeżo po wybudowaniu postrzegane były jako siermiężne kloce (wtedy najwyższe na świecie). Dzięki wyczynowi Petita zyskały na atrakcyjności. A wiadomo, czego symbolem są dzisiaj.

Przyjemny, sprawnie opowiedziany film, z dawką humor

(Ala Cieślewicz)

reż. Robert Zemec