Recenzja filmowa: Tożsamość zdrajcy - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Recenzja filmowa: Tożsamość zdrajcy

Film miał swoją premierę  23 czerwca  2017 roku. W kinach polskich pojawił się  23 czerwca 2017 roku.

Zobacz również: mediakrytyk.pl

Poprzednie recenzje alfabetycznie

 

Londynowi grozi zamach terrorystyczny z użyciem broni biologicznej. Sprawa jest o tyle poważna, że w szeregach CIA najprawdopodobniej znajduje się kret, współpracujący od dawna z terrorystami. Na jego trop wpada agentka Alice Racine.

Od razu ostrzegam tych, którzy naoglądali się w życiu „Bondów”, „Jasonów Bourne’ów” i seriali typu „Homeland”, które pokazują złożoną pracę tajnych służb. „Tożsamość zdrajcy” to jeden z tych filmów, gdzie bombę wyłącza się za pomocą wielkiego czerwonego przycisku, a główny szwarccharakter pod koniec historii dostaje słowotoku. W końcu dlaczego nie miałby wszystkiego dokładnie i obszernie wyjaśniać z użyciem retrospekcji? Przecież wiadomo, że widzowie to kretyni. Wszystko, co nam się tutaj serwuje, znamy od dawna i w lepszym wydaniu. Przez chwilę miałam małą nadzieję, że twórcy oszczędzą nam „finalnego wielkiego zaskoczenia”,  które nasuwa się nachalnie już po paru pierwszych minutach filmu. Ale nie ma tak dobrze. Tych którzy grają na dwa fronty też łatwo rozpoznać po świdrującym spojrzeniu. Poza tym poprawność polityczna panuje, więc możemy spokojnie obstawiać, że złoczyńcą okaże się jakiś nordycki blondyn. Fabuła prężnie więc pędzi naprzód, wyważając dawno wyważone drzwi. Nudno może nie jest, ale trudno pasjonować się filmem, kiedy ma się wrażenie, że się samemu pisało scenariusz.

Na plus można zaliczyć fakt, że główną postacią jest silna kobieta, a nie kolejny twardziel ze szczękościskiem. Scenom walk też nie da się nic zarzucić, ale to w dzisiejszym kinie gatunkowym absolutne minimum. Miło też zobaczyć w rolach drugoplanowych Michaela Douglasa, Johna Malkovicha i Toni Collette, za którymi można się było mocno stęsknić.

To taki film na porażenie słoneczne, kiedy człowiek ma problem z przypomnieniem sobie własnych danych osobowych. Ale nawet wtedy, warto się jeszcze rozejrzeć z czymś ciekawszym.

(Ala Cieślewicz)

Reżyser: Michael Apted

Ocena: 5/10