Recenzja filmowa: Ukryta gra - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Recenzja filmowa: Ukryta gra

Film miał swoją światową premierę  18 września  2019 roku, w polskich kinach pojawił się 8 listopada 2019 roku

Zobacz też: mediakrytyk.pl

Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie

 

Akcja filmu toczy się na początku lat 60-tych w Polsce, a dokładnie w Pałacu Kultury i Nauki. To tam ma odbyć się mecz szachowy między genialnym matematykiem z USA Joshuą Manskym, a przedstawicielem ZSRR Aleksandrem Gawryłowem. Jako, że zimna wojna trwa w najlepsze, pojedynek ten stanie się areną wielu zakulisowych rozgrywek, przepychanek wrogich wywiadów i pojedynku wszędobylskich szpiegów. Trup ściele się gęsto i nie wiadomo do końca, komu można zaufać. A wszystko to razem powinno się składać na trzymający w napięciu, pełnokrwisty thriller szpiegowski, prawda? No, jak widać niekoniecznie.

Najjaśniejszą przesłanką, że coś się nie do końca udało, jest to, że półtoragodzinny film nieznośnie się dłuży. Wydaje się, że w pewnym momencie zabrakło fabularnego paliwa i kilka scen jest przez to nieznośnie przeciągniętych, inne się za to powtarzają. Ile scen pijaństwa potrzeba, by widz załapał, że główny bohater ma problem z alkoholem? Okazuje się, że sporo. Niby mamy tu twisty, niezbędne w tym gatunku, ale takie, które można wyczuć na kilometr. Poza tym panuje tu jakaś denerwująca sztywność lub wręcz drętwota wśród aktorów, która znika tylko wtedy, gdy na ekranie pojawia się Robert Więckiewcz w roli dyrektora PKiN, który jest bezbłędny i naturalny. Cała reszta wydaje się momentami dusić w swoich kostiumach.

A naprawdę szkoda, bo opakowane jest to wszystko bardzo ładnie. Nasz oscarowy Allan Starski stanął na wysokości zadania i stworzył idealną PRL-owską otoczkę z detalami, operator Paweł Edelman jak zwykle nakręcił klimatyczne zdjęcia, do kostiumów i muzyki też nie można się przyczepić. I tylko scenariusz kuleje. I ciągnie za sobą niektórych aktorów.

Oglądałam go stosunkowo niedawno, ale w mojej pamięci rozmył się już zupełnie, bo ma niestety za mało jasnych punktów, więc pamiętam właściwie tylko kreację Więckiewicza. Wyszedł film przyzwoity, poprawny i piękny wizualnie, ale bez przysłowiowej „iskry Bożej”. Do obejrzenia i zapomnienia.

(Ala Cieślewicz)

Reż. Łukasz Kośmicki

Ocena: 6/10